poniedziałek, 21 marca 2011

MUZYKA - Born of Osiris - The Discovery (2011)

1. Follow the Signs (3:50)
2. Singularity (3:33)
3. Ascension (2:27)
4. Devastate (4:35)
5. Recreate (4:00)
6. Two Worlds of Design (3:13)
7. A Solution (2:07)
8. Shaping the Masterpiece (4:39)
9. Dissimulation (2:47)
10. Automatic Motion (2:42)
11. The Omniscient (2:09)
12. Last Straw (4:00)
13. Regenerate (5:06)
14. XIV (1:52)
15. Behold (5:50)

Całkowity czas: 52:50

   Born of Osiris w muzyce deathcore'owej pełni dosyć podobną rolę jak Between the Buried and Me w metalcorze - wyróżniają się graniem na zupełnie inną modłę niż się ''powinno''. Mieszkańcy Chicago powrócili z drugim już albumem studyjnym i choć ich kariera jest jeszcze młoda, a dyskografia posiada jeszcze wiele luk do uzupełnienia, to i tak zespół posiada dość pokaźną liczbę fanów, którzy na nowy krążek czekali z utęsknieniem. Ja raczej do nich nie należałem, owszem miałem kontakt z muzyką ''BoO'' za sprawą ''A Higher Place'' i byłem nim dość pozytywnie zaskoczony, ale w końcu umknął on gdzieś mojej uwadze i o zespole zapomniałem. Z radością jednak przyjąłem wieść o tym, że zbliża się premiera ''The Discovery'', a nawet jak widać postanowiłem ''przelać'' na stronę wrażenia z obcowania z krążkiem. Już sam singlowy ''Follow the Signs'' zaostrzył mój apetyt i pokazał, że na krążku może naprawdę wiele się dziać. I rzeczywiście nie był to singiel rzucony na wiatr.

    ''The Discovery'' w porównaniu do poprzedniego longplay'a Amerykanów to istny tasiemiec - ma aż 15 utworów o łącznej długości prawie 53 minut, więc jest czego słuchać. Od samego początku atakuje nas wszechobecna elektronika wpisana w ostrą perkusję, mocne gitary i ociężały growl Ronnie'go Canizaro. Niby to dosyć powszechne, bo elektronikę ostatnimi czasy wplata się praktycznie wszędzie, ale panowie z Born of Osiris robią to w bardzo oryginalny sposób. Przeróżne elektroniczne dźwięki od klawiszy, poprzez klimatyczne ''plumkania'', na mroczniejszych motywach kończąc to wizytówka ''Odkrycia''. Miejscami te wszystkie elektroniczne zabiegi układają się jakby w bit, który kojarzy mi się z jakimś szalonym psycho rapem (końcówka ''Devastate''). Kapitalne połączenie perkusji z dźwiękami pozytywki możemy również zaobserwować na ''Two Worlds of Design''. Mamy również kilka typowych kompozycji instrumentalnych, które jednak wypadają jak najbardziej na plus - ''XIV'', który świetnie łączy się z ostatnim już typowo deathcore'owym ''Behold'', ''A Solution'' przypominający trochę najnowsze dokonania zespołu Linkin Park czy wreszcie ''The Omniscient'', którego główny motyw przywodzi na myśl muzykę z jakiejś gry przygodowej. Myślę, że nawet najbardziej wybredni znajdą na tej płycie coś dla siebie. Oprócz elektroniki jest również bardzo melodycznie (świetne połączenie na ''Singularity'' czy ''Dissimulation'').

   Instrumentalnie płyta jest genialna. Oczywiście jak to bywa w tej muzyce, pierwsze skrzypce gra perkusja, która na ''The Discovery'' jest naprawdę wręcz demoniczna. Czasem do bólu techniczna, zaraz znów urywana, żeby w końcu znów wypalić niczym karabin maszynowy. Coś wspaniałego. Co ciekawe praca gitar pozostaje na tym samym wysokim poziomie. Surowe riffy, melodyjne solówki i wiele ciekawych motywów w połączeniu z wyczynami bębniarza czyni z ''The Discovery'' jedną z najciekawszych pozycji ostatnich miesięcy. Wokaliza już może nie jest taka nie do podrobienia, ale źle też nie jest. Słowem - jest taka jaka być powinna. Z kolei okładka to kolejny plus - idealnie wyraża atmosferę panującą na ''Odkryciu''.

   Myślę, że fani Born of Osiris będą wielce zadowoleni z tego co udało się stworzyć Canizaro i spółce. Jeśli szukasz czegoś świerzego, a obracasz się w podobnym kręgu muzycznym, to bez wahania sięgnij po ten album - na pewno się nie zawiedziesz. Chyba nie bez kozery nazwa krążka to właśnie ''The Discovery'', bo uważam, że zespół tą płytą odkrył w tym gatunku swoiste drugie dno, które pokazuje że wcale nie trzeba tworzyć sztampowej bezmyślnej nawalanki, aby wyjść w deathcorze na ludzi i mam nadzieję, że będzie pojawiać się coraz więcej takich ''uchyleń''. Nie pamiętam już dokładnie jaki był debiut (ale na pewno sobie przypomnę!), jednak wiem, że zostawił po sobie bardzo pozytywne wrażenie wśród publiki. Myślę, że ''The Discovery'' zostawi jeszcze lepsze.Gorąco polecam. Ponoć najlepiej smakuje na tostach ;)


Moja ocena: 8,5/10

1 komentarz:

Uwaga: tylko uczestnik tego bloga może przesyłać komentarze.