poniedziałek, 19 września 2011

MUZYKA. Filipowe Miniaturki (My Riot, Omega Massif, K2, Skold, Geinoh Yamashirogumi)

My Riot - sweet_noise (2011)

  Nie jestem wielkim fanem Sweet Noise, a jednak ich wczesne dokonania oraz ostatni album, ”The Triptic” reprezentowały wysoki poziom. Jak wypada nowy projekt Glacy? Już tytuł płyty działa zniechęcająco. Nazywanie debiutanckiego krążka nowego zespołu nazwą starego to zabieg co najmniej nielogiczny. Od strony muzycznej dużej różnicy też nie słychać. Debiut My Riot brzmi niemal identycznie jak Sweet Noise. Czasem słychać dźwięki z okresu ”Czas Ludzi Cienia”, innym razem pojawiają się echa ”The Triptic”. Jak zwykle w przypadku Glacy nie obeszło się bez rapu i niestety udziału Pei (Peji?), którego głos budzi we mnie najmroczniejsze instynkty. Kolejnym irytującym elementem są czasem aż nachalnie zaangażowane teksty, w których Glaca po raz kolejny opiera się o znane i wykorzystane do granic schematy. A jednak trafiają się na ”sweet_noise” perełki jak na przykład industrialno-rockowy ”Fucked Up East” czy potężny ”Botox”. Pierwsze wydawnictwo My Riot to album solidny, świetnie wyprodukowany i różnorodny, choć trochę chaotyczny i w stosunku do Sweet Noise zdecydowanie nie rewolucyjny.

Ocena: 6/10
 
Omega Massif – Karpatia (2011)

  Jak zwykle w przypadku tego zespołu mamy do czynienia z solidnie zagraną mieszanką sludge’u i post-metalu. Album ”Karpatia” to kopalnia kapitalnych riffów, które pozostają w pamięci na bardzo długo. Omega Massif potrafią połączyć urzekające melodie z ciężkim, przytłaczającym a jednocześnie klarownym brzmieniem. Kiedy zwalniają i łagodnieją brzmią natomiast jak zespół post-rockowy z najwyższej półki. ”Karpatia” to niewątpliwie jedna z najciekawszych pozycji tego roku w swojej dziedzinie.




Ocena: 9/10


K2 – Wrzazg (2004)

  K2 to pochodzący z Dąbrowy Górniczej niemal zupełnie zapomniany zespół, który po nagraniu udanego debiutu przechodził wielokrotne zawirowania personalne. Pierwsze wydawnictwo grupy jest udane a w dodatku nowatorskie jak na polskie warunki. ”Wrzazg” to jedna z niewielu wydanych w Polsce płyt inspirowanych ”nu-metalem”. Te inspiracje słychać w wielu miejscach – czasem śpiew przypina Korna, innym razem można natrafić na echa wczesnego Deftones oraz Linkin Park. Mimo wszystko K2 nie stroni od eksperymentów takich, jak użycie automatu perkusyjnego, od razu rozpoznawalny jest także sposób śpiewania wokalisty oraz absurdalne teksty. Na koniec tego, lub początek następnego roku zespół zapowiada wydanie drugiego albumu. Oby był co najmniej tak udany, jak debiut.


Ocena: 7/10

Skold - Anomie (2011)

  Tim Skold to znana postać sceny industrialnego rocka i metalu, który współpracował z takimi legendami jak KMFDM czy Marilyn Manson. Jego najnowszy solowy album jest udany a jednocześnie dość przewidywalny. Przeważają brzmienia elektroniczne oraz gitarowe (przetworzone przez masę elektronicznych efektów). Jak zwykle w przypadku Skolda album jest doskonale przemyślany, zaplanowany i przyzwoicie zagrany. Czasem można natrafić na przykuwający uwagę fragment, ciekawie brzmiącą gitarę, zabawę rytmem, użycie nietypowego przesteru. A jednak jako całość ”Anomie” nie do końca przekonuje, szczególnie z powodu zbyt małej ilości zapadających w pamięć elementów.

Ocena: 7/10

Geinoh Yamashirogumi – Osorezan/Do no Kenbai (1976)

  Płyta, która od lat jest już niedostępna, a którą przez jakiś niebywały zbieg okoliczności kupiłem na ”pchlim targu”. Dziwna, psychodeliczna muzyka będąca połączeniem charakterystycznych azjatyckich brzmień z opętanym śpiewem. Opisywany tu album składa się z dwóch długich kompozycji, z których każda jest jak osobny sen a raczej koszmar. Jednocześnie hipnotyzują i przerażają. Zespół doskonale wie, jak przyprawić słuchacza o szybsze bicie serca – pojawiające się z nikąd opętańcze wycie zaraz po kilku minutach spokojnych dźwięków wygrywanych na ludowych instrumentach? Na tej płycie to nic dziwnego. Warto też zwrócić uwagę na pewien rytuał nagrany na tej płycie (można go też zobaczyć w filmie ”Baraka”), który wykorzystał później Mike Patton na płycie ”California” Mr. Bungle. Chodzi o pewien charakterystyczny fragment brzmiący mniej więcej: tak-tak-tak-takatakatakatakataka...

Ocena: 9/10

2 komentarze:

  1. K2 i zapowiedzi nowej płyty, yeah:D już widzę jak wychodzi :P dawno nie słuchałem...nic dziwnego skoro debiut ma już 7 lat - może w końcu serio coś kiedyś wydadzą:P trafna uwaga z tym Kornem. Zresztą nie tylko w wokalu. Zawsze mówiłem, że K2 to taki polski Korn. Dużo dźwięków w tle mi się kojarzy z nimi, a do tego refren w "Poczumczum" (mistrzowie tytułów :P) cholernie mi się kojarzy z refrenem "Here to Stay":]

    OdpowiedzUsuń

Uwaga: tylko uczestnik tego bloga może przesyłać komentarze.