wtorek, 20 września 2011

MUZYKA - Machine Head - Unto the Locust (2011)

1. I Am Hell (Sonata in C#) (8:24)
2. Be Still and Know (5:43)
3. Locust (7:33)
4. This is the End (6:10)
5. The Darkness Within (6:21)
6. Pearls for Swine (7:19)
7. Who We Are (7:11)

Całkowity czas: 48:58

  Machine Head – szósty studyjny album słynnej brytyjskiej formacji Deep Purple. Płyta ukazała się w marcu roku 1972 i pochodzą z niej takie szlagiery zespołu, jak choćby znakomite „Smoke on the Water” oraz „Highway Star”.  

  Machine Head (z angielskiego; stroik, klucz) – element instrumentów strunowych odpowiadający za strojenie oraz trzymanie stroju instrumentów. 

  Machine Head – amerykańska grupa muzyczna grająca thrash/groove metal z Oakland w stanie Kalifornia, założona w roku 1992 przez Roberta Flynna i Adama Duce’a.

  Wszystkie definicje dotyczą muzyki. Skupię się oczywiście na trzeciej, bo przeciez okazja jest ogromna – nowy, długo oczekiwany longplay grupy Machine Head – „Unto the Locust”. 

  4 lata temu miała miejsce premiera ostatniego, jak dotychczas, albumu grupy Machine Head – „The Blackening”. Była to rzecz bardzo dobra, a do tego wyznaczająca panom nieco bardziej progresywny kierunek. Krążek ten zawierał tylko osiem numerów, a trwał nieco ponad godzinę. Dwa kawałki przekraczały dziewięć minut, a otwieracz oraz track kończący złamały nawet granicę dziesięciu minut. Swego rodzaju problem mogli mieć problem fani, którzy długich kompozycji nie lubią i zapatrzeni są wciąż w debiut zespołu. Machine Head już przy okazji wydania „The Burning Red” zaryzykował tworząc dzieło zawierające elementy hip-hopowe. Stracili wówczas sporo fanów, ale „The Blackening” okazała się sukcesem, gdyż płyta osiągnęła znakomitą sprzedaż.

  Czekałem na „Unto the Locust” z dużym oczekiwaniem na kawał dobrego metalowego grania. Na album składa się siedem kompozycji o łącznej wartości nieco mniejszej niż pięćdziesiąt minut. Nie ma tutaj dziesiąciominutowców, ale są i tak długie numery dające wiele urozmaiceń. Pierwszy idzie już na sam początek. „I Am Hell (Sonata in C#)” miażdży zmiennością nastrojów, megaszybkim tempem i solówkami. To chyba największy „killer” tego wydawnictwa, choć nie ma mowy o tym, aby dalej było słabo, gdyż już za chwilę pojawi się na horyzoncie znakomity „Be Still and Know”, którego nieco podniosły refren brzmi niczym metalowy hymn. Dalej mamy singlowy „Locust”, który sprawił, że tak bardzo czekałem na nowy longplay zespołu. Urzeka w nim wszystko od początku do końca, ale w głowie mam przede wszystkim przeromantyczną partię solową z pogranicza czwartej i piątej minuty. 

  Machine Head jest zespołem, który daje mi wiele różnych skojarzeń. Czasem są to nieco metalcore’owe refreny, czasem partie kojarzące się z niektórymi zespołami. Oczywiście słychać tutaj przede wszystkim Machine Head’a mającego swój własny styl i niezwykle charakterystyczny wokal Roberta Flynna. Solówka w kolejnym na płycie utworze przypomina mi thrash’owego giganta, - Metallicę. „This is the End”, bo o nim właśnie mowa, to kolejny świetny numer z bardzo ładnym refrenem. Zaraz po nim dostaniemy „Darkness Within”. Jest to najlżejsza rzecz na płycie, co wcale nie znaczy, że najsłabsza. Wręcz przeciwnie – to bardzo mocny punkt „Unto the Locust”. Po chwili otrzymujemy gromiący swoją siłą „Pearls Before the Swine”. To jedyny moment tego krążka,z którym miałem od początku problem. Nie podchodził mi, lecz w końcu i on stał się godny docenienia. Na koniec „Who We Are”, w którym prócz ładnego wstępu z wokalem chóru dziecięcego dostaniemy świetne partie instrumentów, a także bardzo dobry refren.

  „Unto the Locust” to bardzo mocna pozycja tego roku i sam jestem ciekaw, na którym miejscu skończy w moim końcowym podsumowaniu A.D. 2011. Machine Head na pewno mnie nie zawiódł, gdyż nagrał bardzo dobrą płytę, niegorszą od poprzedniej.

Ocena: 8/10

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Uwaga: tylko uczestnik tego bloga może przesyłać komentarze.