1. Discoverer (3:31)
2. All the Best (2:47)
3. Überlin (4:14)
4. Oh My Heart (3:20)
5. It Happened Today (3:48)
6. Every Day Is Yours to Win (3:26)
7. Mine Smell Like Honey (3:12)
8. Walk It Back (3:24)
9. Alligator_Aviator_Autopilot_Antimatter (2:45)
10. That Someone Is You (1:44)
11. Me, Marlon Brando, Marlon Brando and I (3:03)
12. Blue (5:45)
Całkowity czas: 41:05
Czternaście albumów w dorobku. Czwarta dekada na liczniku. Multum osiągnięć na listach przebojów. Dzieła wliczane do najważniejszych płyt wszechczasów. A prywatnie: trójka normalnych, dających się lubić facetów. Nie rebeliantów, buntowników, gdyż nie potrzebują rozgłosu wokół swoich osób. Od zawsze tworzą muzykę i jej właśnie poświęcają serca. Wiedzą, że fanów najpozytywniej zaskoczyć można kolejnym zestawem świetnych utworów i dlatego dali sobie dużo czasu na stworzenie nowego krążka. I piętnastym już albumem, zatytułowanym błyskotliwie "Collapse into Now", udowodnili wszystkim, że...
No właśnie, że co? Że wciąż potrafią grać niezwykle szczerze? Że "Accelerate" nie miało wyznaczyć nowej ścieżki rozwoju? Że mają, kurka wodna, przegromną smykałkę do tworzenia wspaniałych melodii? Przepraszam bardzo, a ktoś w to wątpił? Panowie udowodnili, że nie mają zamiaru zniknąć w nowej dekadzie i wciąż chcą troszkę muzyką alternatywną zamieszać. I to pierwszy z dwóch powodów do radości. A drugim niech będzie stwierdzenie prosto z mostu, że "Collapse into Now" to świetny album.
Miało być tym razem szczerze, bez jednego kierunku stylistycznego (czym charakteryzował się poprzednik). Miał być zestaw najlepszych kawałków, jakie zespół stworzy w czasie roku nagrywania. No i dostajemy dwanaście utworów o łącznym czasie trwania przekraczającym jedną stopą granicę czterdziestu minut. Są rzeczy energiczne (otwierający album "Discoverer" lub singlowy "Mine Smell Like Honey"), czasami wręcz obdarzone punkową mocą ("Alligator_Aviator_Autopilot_Antimatter" z gościnnym udziałem Peaches), ale ciężko byłoby nie zauważyć, że tym razem najważniejsze są utwory wolniejsze, bardziej wysmakowane. Stipe dawno nie śpiewał z taką pasją, nie atakował tyloma emocjami. Rewelacyjnie brzmi w "Überlin", naprawdę prostej, akustycznej balladzie, za narządy płciowe chwyta w refrenie "Oh My Heart", na myśl przywodzącym klasyczne albumy R.E.M. z lat osiemdziesiątych. Najpiękniej na całym albumie brzmi jego środek, swoisty migdałek z Rafaello: "It Happened Today", w którym wokalnie udziela się Eddie Vedder z Pearl Jam - razem ze Stipe'em w połowie rozpoczyna cudowny, w żadnym wypadku nie sztuczny, okrzyk radości, trwający już do końca kompozycji (genialna rzecz). Zaraz po tak pozytywnym momencie nadchodzi najbardziej wzruszający "Every Day Is Your to Win", delikatny niczym płatek śniegu, na szczęście jednak zachowujący optymistyczną myśl, zawartą także w tytule.
Właśnie, optymizm. Teksty odeszły od spraw politycznych (być może barakowe rządy panom z R.E.M. odpowiadają?) i nabrały bardzo personalnych barw. To osobisty pamiętnik, wypełniony refleksjami (tak myślę) spełnionego człowieka. Mówi się o nadziei, życiu swoim życiem i rozpoczynaniem każdego dnia niczym zupełnie nowego rozdziału pisanej książki. Mimo wielu smutnych melodii, czuć wszechobecny optymizm. I jestem jak najbardziej "za".
Mógłbym co prawda napisać o malutkim zgrzycie w postaci "That Someone Is You", ale nie przekracza on nawet dwóch minut, dlatego szkoda byłoby psuć pochwalny charakter recenzji. Mogę zatem, w pełni zadowolony i z arielowsko czystym sumieniem stwierdzić, że posłuchanie "Collapse into Now" to obowiązek każdego szanującego się fana muzyki. A zespół błagam jeszcze o chociaż trzy płyty na takim poziomie, nim padnie decyzja o zakończeniu kariery. O zgaszeniu tej błyszczącej gwiazdy szeroko pojmowanego rocka alternatywnego.
"Every day is new again
Every day is yours to win
And that's how heroes are made"
Ocena: 8,5/10
No właśnie, że co? Że wciąż potrafią grać niezwykle szczerze? Że "Accelerate" nie miało wyznaczyć nowej ścieżki rozwoju? Że mają, kurka wodna, przegromną smykałkę do tworzenia wspaniałych melodii? Przepraszam bardzo, a ktoś w to wątpił? Panowie udowodnili, że nie mają zamiaru zniknąć w nowej dekadzie i wciąż chcą troszkę muzyką alternatywną zamieszać. I to pierwszy z dwóch powodów do radości. A drugim niech będzie stwierdzenie prosto z mostu, że "Collapse into Now" to świetny album.
Miało być tym razem szczerze, bez jednego kierunku stylistycznego (czym charakteryzował się poprzednik). Miał być zestaw najlepszych kawałków, jakie zespół stworzy w czasie roku nagrywania. No i dostajemy dwanaście utworów o łącznym czasie trwania przekraczającym jedną stopą granicę czterdziestu minut. Są rzeczy energiczne (otwierający album "Discoverer" lub singlowy "Mine Smell Like Honey"), czasami wręcz obdarzone punkową mocą ("Alligator_Aviator_Autopilot_Antimatter" z gościnnym udziałem Peaches), ale ciężko byłoby nie zauważyć, że tym razem najważniejsze są utwory wolniejsze, bardziej wysmakowane. Stipe dawno nie śpiewał z taką pasją, nie atakował tyloma emocjami. Rewelacyjnie brzmi w "Überlin", naprawdę prostej, akustycznej balladzie, za narządy płciowe chwyta w refrenie "Oh My Heart", na myśl przywodzącym klasyczne albumy R.E.M. z lat osiemdziesiątych. Najpiękniej na całym albumie brzmi jego środek, swoisty migdałek z Rafaello: "It Happened Today", w którym wokalnie udziela się Eddie Vedder z Pearl Jam - razem ze Stipe'em w połowie rozpoczyna cudowny, w żadnym wypadku nie sztuczny, okrzyk radości, trwający już do końca kompozycji (genialna rzecz). Zaraz po tak pozytywnym momencie nadchodzi najbardziej wzruszający "Every Day Is Your to Win", delikatny niczym płatek śniegu, na szczęście jednak zachowujący optymistyczną myśl, zawartą także w tytule.
Właśnie, optymizm. Teksty odeszły od spraw politycznych (być może barakowe rządy panom z R.E.M. odpowiadają?) i nabrały bardzo personalnych barw. To osobisty pamiętnik, wypełniony refleksjami (tak myślę) spełnionego człowieka. Mówi się o nadziei, życiu swoim życiem i rozpoczynaniem każdego dnia niczym zupełnie nowego rozdziału pisanej książki. Mimo wielu smutnych melodii, czuć wszechobecny optymizm. I jestem jak najbardziej "za".
Mógłbym co prawda napisać o malutkim zgrzycie w postaci "That Someone Is You", ale nie przekracza on nawet dwóch minut, dlatego szkoda byłoby psuć pochwalny charakter recenzji. Mogę zatem, w pełni zadowolony i z arielowsko czystym sumieniem stwierdzić, że posłuchanie "Collapse into Now" to obowiązek każdego szanującego się fana muzyki. A zespół błagam jeszcze o chociaż trzy płyty na takim poziomie, nim padnie decyzja o zakończeniu kariery. O zgaszeniu tej błyszczącej gwiazdy szeroko pojmowanego rocka alternatywnego.
"Every day is new again
Every day is yours to win
And that's how heroes are made"
Ocena: 8,5/10
To żeś mnie chłopie zachęcił do tej płytki, cholerka! Trzeba będzie sprawdzić co też oni tam nagrali. Dzięki ;)
OdpowiedzUsuń