Największy zawód roku 2010
10. Gorillaz – Plastic Beach
Nie mogę powiedzieć, że nowy album Gorillaz mi się nie podoba. Jest to płyta niezła, jednak po tak znanym zespole można oczekiwać czegoś więcej. Stąd właśnie najmniejszy z zawodów.
9. Lunatic Soul – Lunatic Soul II
Zdaję sobie sprawę z faktu, iż album ten został przez fanów Mariusza Dudy przyjęty bardzo pozytywnie. Mimo wszystko, mnie osobiście nieco zawiódł, bo choć nie tak zły, jest słabszy od pierwszej części.
(A spadaj na bambus :D - Adam)
8. Demon Hunter – World Is A Thorn
Kolejny album, który wcale zły nie jest, bo przecież wcale taki być nie musi, aby stał się mimo wszystko pewnego rodzaju zawodem. Jednak, to znacznie słabsze wydawnictwo od poprzednich trzech. (Demon Hunter stać na dużo, dużo więcej! - dop. Adam)
7. Amon Amarth
Zespół ten na przestrzeni ostatnich lat wydawał albumy regularnie co dwa lata, aż nagle coś im się odwidziało. Szkoda, że na nowy krążek viking metalowej kapeli ze Szwecji trzeba będzie czekać rok dłużej niż zwykle.
6. Ozzy Osbourne – Scream
Płyta zaczyna się całkiem nienajgorzej, aby po kilku utworach stanąć praktycznie w miejscu. Niby coś się dzieje, ale wszystko jest zwyczajnie średnie. Przeciętne wydawnictwo.
5. Niemiecki power metal
Słaba postawa Niemców w tym roku była dla mnie kolejnym zawodem. Helloween nagrało niezły album, choć stać ich na więcej. Axel Rudi Pell też się jeszcze jakoś wybroni, ale płyta „To The Metal” formacji Gamma Ray to zdecydowanie rzecz poniżej ich poziomu. Ogólnie żaden niemiecki zespół Power metalowy nie zachwycił. Na szczęście, wyszedł dobry album Accept.
4. Linkin Park – A Thousand Suns
Bardzo słaba rzecz. Nie ma co dużo o tym pisać. Po prostu wzięli się za coś, do czego nie pasują.
(naprawdę nie rozumiem, co macie do tego albumu - Adam)
(jest po prostu marny :P - Marcin)
(jest po prostu marny :P - Marcin)
3. In Flames
Jak w przypadku Amon Amarth. Tyle, że ten album był ciekawiej się zapowiadającym się szwedzkim wydawnictwem. Mam nadzieję, że odrobią zaległości w 2011 roku, nagrywając naprawdę dobry longplay.
2. Trivium
Dla mnie osobiście największa z "niepojawionych się" premier roku 2010. Ten album po prostu powinien być wydany, a wciąż nie wiemy, jak się nazywa.
1. Disturbed – Asylum
Muszę przyznać, że w tej kategorii absolutnie zmiażdżyli wszelką konkurencję. Gdyby nie wydali albumu w tym roku, pewnie i tak pojawili by się na tej liście, lecz na niższym miejscu. Postarali się jednak o najwyższe laury. Najsłabszy krążek w historii zespołu, a zarazem najlepsza ich okładka. Gratulacje dla zwycięzcy.
Największe nadzieje na rok 2011
10. Cult Of Luna
Usprawiedliwia ich audiobook „Eviga Riket”, więc nie można powiedzieć, że nic nie robią. Mam nadzieję, że jednak w tym roku pojawi się następca świetnego „Eternal Kingdom”.
9. Amon Amarth – Surtur Rising
Skoro zrobili sobie trzyletnią, dla odmiany przerwę w wydawaniu płyt, to liczę, że będzie to album na ich najwyższym poziomie.
8. In Flames – Sounds Of A Playground Fading
Czas na kolejny album In Flames i miejmy nadzieję, że pomimo odejścia Jespera Stromblada, zespół problemy ma już za sobą.
7. Dream Theater
2011 roku to również czas na album grupy Dream Theater, którzy też wydają soje płyty z wielką regularnością. Pozostaje czekać i wierzyć, że doczekamy się godnego poprzedniego albumu następcy. Będzie to najcięższa próba dla chłopaków, ze względu na odejście Mike'a Portnoya, który przodował w komponowaniu poprzednich krążków. Ale może dzięki temu, zmienią w końcu swoje oblicze i nagrają coś świeżego? - Adam
6. Trivium
Pierwszy raz zrobili sobie trzy lata przerwy między kolejnymi albumami. Mimo wszystko średnią wciąż mają dobrą, i oby równie dobra była kolejna płyta.
5. DevilDriver – Beast
Zdążyłem już poznać singiel z nowego albumu DD. Jest to „Dead To Rights” i zwiastuje on kolejny świetny metalowy krążek Fafary i spółki.
4. Coma
2010 bardzo pracowitym rokiem był, ale czas w końcu zabrać się za najpowazniejszy sprawdzian w historii zespołu. Poprzeczka podniesiona przez „Hipertrofię” została bardzo wysoko. Ale skoro sami sobie, tak ją zawiesili, to muszą być w stanie sprostać oczekiwaniom. Największa płytowa nadzieja na rok 2011 w Polsce – bez dwóch zdań.
3. Airbag
Dosłownie zachwycam się norwegami, od momentu zapoznania się z debiutem w postaci „Identity”. Głęboko wierzę, iż rok 2011 przyniesie nam kolejny piękny album tego zespołu, który będzie jednym z faworytów do czołówki kolejnego podsumowania.
2. Opeth
„Watershed” był moim numerem 1. W roku 2008, więc nie mam wątpliwości, że ten kapitalny band ze Szwecji i tym razem będzie jednym z ważniejszych zespołów tego roku.
1. Tool
Rzecz całkowicie poza klasyfikacją. Płyty wydają tak rzadko, że jest to pewnego rodzaju święto. Pracują nad płytą już od jakiegoś czasu i możliwe, że nowy krążek w tym roku się nie ukaże, bo terminu wciąż nie podali. Wszystko jest jednak możliwe. Aż boję się pomyśleć, co to będzie, jeśli nowy album zespołu Tool naprawdę będzie miał swoją premierę.
I to by było na tyle. W moim prywatnym notesie na rok 2010 znalazło się 107 różnych pozycji. Wiele mocnych, wiele słabszych. Mimo wszystko, był to rok bardzo udany. Czas zacząć na poważnie rok 2011 i zbierać materiał na kolejne, przyszłoroczne podsumowanie. Notes otwarty, długopis gotowy, pierwsze tytuły wpisane...
Co do Comy-jak dla mnie, po Hipertrofii Coma się skończyła, żeby nie powiedzieć "zeszmaciła".
OdpowiedzUsuńTakie jest moje osobiste zdanie.
Rozumiem, że chcieli się wybić, zrobić coś nowego. Po odsłuchaniu ,,Woli Istnienia" w wersji akustycznej i "Leszka Żukowskiego" wyśmiałam tą płytę.
Excess... Wysłuchałam jednego utworu i wyłączyłam. Zostałam na czytaniu tekstów, które według mojej skromnej osoby dużo lepiej brzmiałyby w polskim wykonaniu.