środa, 17 sierpnia 2011

Pierwsza rocznica Wyspy Jowisza!

  Stało się, jesteśmy w Sieci od dwunastu miesięcy, to wielki moment dla całej ekipy. Postój, który możecie zauważyć od kilku dni na stronce, to skutek wakacji nad polskim "morzem" - zasłużyliśmy sobie. Jesteśmy jednak na tyle sprytni, że ustawiliśmy zawczasu datę publikacji poniższego tekstu, dlatego my opalamy się na raka (a przynajmniej mieliśmy taką nadzieję, pisząc tę notatkę) i pijemy chłodne piwko w cieniu palm (czyt. wydm), a automat ogłasza rocznicę za nas. Blisko od tego do wizji wielkiej rebelii maszyn ze Skyline'u, dlatego zaryzykowaliśmy podobny wybryk wyłącznie raz. Do pełnej działalności strona wróci wraz z nami, to znaczy od 20 sierpnia. Ale zostańcie na chwilkę, nie zamykajcie jeszcze okienka! Przygotowaliśmy kilka ciekawostek z okazji rocznicy i krótkie podsumowanie naszej dotychczasowej działalności.

  Jak widać, Wyspa Jowisza przeszła niemały lifting. Wylecieliśmy tam, gdzie nasze miejsce - w kosmos. Kacper Snoch zrobił nam rozmarzone logo, a Adam doprowadził swoje oczy do stanu zagrożenia, wkładając alfabetycznie wszystkie teksty w postaci bezpośrednich linków do ekonomicznych zakładek. Pojawiła się strona "O nas", coby straszyć Was wszystkich naszymi wykrzywionymi buźkami o każdej porze dnia i nocy (galeria potępieńców zostanie uzupełniona jeszcze o dwa eksponaty - Emilkę i Michała) i wyjaśnić jasno, ile osób stoi za sukcesem Wyspy Jowisza.

  I nie przesadzamy z tym sukcesem. Przez rok działalności kolejna myśloodsiewnia Adama Piechoty zamieniła się w to "niezależne źródełko publicystyki", zrzeszające różnych domorosłych pseudokrytyków i cytowane niejednokrotnie w pierwszym polskim serwisie agregacyjnym Megarecenzje obok takich tuzów jak Artrock i RockArea (w której notabene na stanowisku redakcyjnym również znajdziecie Adama). Liczba wyświetleń naszego adresu w ciągu ostatnich dwunastu miesięcy przekroczyła 35 tysięcy (jak na "blog" - imponująca). Cieszy nas fakt, że do najczęściej czytanych wypocin należą nie tylko recenzje muzyczne, w "chwalebnej pierwszej dziesiątce" znajdują się również trzy teksty o filmach, jeden o grach oraz... primaaprilisowy żart Bartka o nowym wydawnictwie grupy Tool, o który dostaliśmy nawet telefony od podnieconych do granic możliwości fanów z prośbą o "podzielenie się". Strona O Nas, choć na Wyspie zaledwie od kilku dni, również zdaje się Was bardzo interesować. Pojawiła się teoria, że to zasługa Filipowej brody.

  Lubimy komentarze. Normalka, każdy chce przeczytać opinię innych na temat swoich wypocin. Z chęcią przedstawimy kilka najciekawszych, czyli te, o których najprawdopodobniej nigdy nie zapomnimy. Ostrzegamy, zachowana zostanie oryginalna pisownia...
  - Uwielbiam te określenia typu 'bas miażdżył jajka'. (relacja z Coke Music Festival 2010, Adaśkowa "oryginalność" językowa została doceniona po raz pierwszy i ostatni)
  - denerwuja mnie wszedobylscy krytycy dumnie wscibiajacy swe nosy gdzie tylko moga cos naszczekac. Wasze recenzyjki nie zmienia nikomu ani radosci ani zawodu zwiazanego z dzielem a wasza natchniona misja zaszufladkowania wszystkiego w skale od jeden do dziesieciu to jakis smutny zart. (recenzja Pure Reason Revolution - "Hammer and Anvil", ktoś się nie znał na smutnych żartach)
  - Pisanie "czytelnik" i "twój" wielką litera jest pedalskie. Autorze, jesteś pedałem? (recenzja solowej płytki Piotra Roguckiego, ktoś odkrył orientację Adama)
  - idź głąbie na grzyby albo weź się za nauke zamiast brednie wypisywać na temat żałosnej płyty.
ps. ogarnij gust 14 latka (jak wyżej, anonimowa porada dla Adama)
  - płyta wymiata i chuj! (primaaprilisowy żart Bartka, okazuje się, że ktoś jednak nowego Toola już zna)
  - Nie chcę mi się czytać, ale i tak zrąbane(jak wyżej, ktoś nie lubi Toola, nawet tego zmyślonego)
  - Ach, dobra, nie wymagam czegoś takiego jak gust od człowieka, który ocenił Blooddrunk (album Children of Bodom - przyp. redakcja) na więcej niż 1...(Bartkowe Miniaturki, anonimowy antyczytelnik stawia gust naszego autora pod nietypowym znakiem zapytania)
  - chuj wiesz (czyżby Filip nie wiedział za wiele o ostatniej płycie Strachów na Lachy?)

  Na koniec słowa podziękowania. Dla Ciebie, drogi Czytelniku, za Twą obecność. Przecież gdyby nie Wasze zainteresowania, Wyspa Jowisza nigdy nie dorobiłaby się takiego, z braku lepszego słowa powiedzmy "statusu". Mało który blog, stworzony od podstaw przez osoby niepubliczne i zdrowe przy zmysłach, może pochwalić się równą popularnością. Mamy zamiar kontynuować naszą "natchnioną misję" i za rok podziękować raz jeszcze - jako jeszcze mocniejsza ekipa i jeszcze większej grupie czytelników. Na razie jednak browar (tudzież wino, whisky, brandy, tequila, zielona herbata lub biedronkowy Be Power) w dłoń i do dna za naszą rocznicę! Wracamy niebawem :)

Ekipa Wyspy Jowisza

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Uwaga: tylko uczestnik tego bloga może przesyłać komentarze.