sobota, 6 sierpnia 2011

MUZYKA - Azarath - Blasphemers' Malediction (2011)

1. Arising The Black Flame (0:04)
2. Supreme Reign Of Tiamat (3:58)
3. Crushing Hammer Of The Antichrist (4:00)
4. Firebreath Of Blasphemy And Scorn (4:15)
5. Behold The Satan’s Sword (3:46)
6. Under The Will Of The Lord (6:13)
7. The Abjection (4:24)
8. Deathstorms Raid The Earth (4:28)
9. Lucifer’s Rising (3:38)
10. Holy Possession (4:16)
11. Harvester Of Flames (6:07)

Całkowity czas: 45:09

  "Moc diabła zaklęta w dźwiękach śmierci! Nowa definicja death metalu!" Trudno przejść obok takiego sloganu, nie zatrzymując się na chwilę, zwłaszcza gdy widnieje on poniżej bluźnierczej okładki nowej płyty Azarath. Czarne hordy piekielnych potępieńców wkraczają w triumfalnym pochodzie do nieba. Tytuły piosenek tj. "Crushing Hammer of The Antichrist", "Behold The Satan's Sword" czy "Lucifer's Rising" utwierdzają tylko w twierdzeniu, że na nowym albumie ekipy Inferna nie ma głaskania po głowie, ale kop podkutym glanem w sam środek katolickiego porządku.

  Ale niech muzyka przemówi sama za siebie. A jest ona pełna krzyków potępionych dusz i piekielnej siarki. Przekonuje o tym każda z jedenastu kompozycji. Potrafi ona też wyprowadzić z błędu każdego malkontenta, który śmie twierdzić, że wszystko w death metalu zostało już zagrane. Azarath wnosi wiele świeżej agresji do skostniałej ostatnio muzyki śmierci.  Zachowuje przy tym sporo z klasyki tego gatunku, czerpiąc miejscami z black metalowej tradycji.

  Za intro służy czterosekundowa eksklamacja ku czci Lucyfera. Dalej nic nie jest już w stanie zatrzymać piekielnej machiny. Od bestialskiego i złego - "Supreme Reign of Tiamat", aż po wyniosły i dumny "Harvester Of Flames" nowe oblicze Azarath razi brutalnością (wcale nie bezmyślną). Masywne, rozpędzone, siarczyste i w wielu miejscach melodyjne riffy ("The Abjection") wspaniale funkcjonują z huraganem rytmów rozpędzonej do granic możliwości perkusji Inferno. Nie można też się zawieść na nowym wokaliście - Necrosdomie, który potężnym rykiem jeszcze bardziej nakręca bluźnierczą maszynę już i tak rozpędzoną do granic możliwości.

  Nie obyło się bez patosu w takich utworach jak "Under The Will Of Our Lord" (riff zdzierający tynk ze ściany), czy wspomnianym już wcześniej wieńczącym dzieło "Harvester Of Flames". Mamy tu wszystko, czego można wymagać od klasycznego death metalowego albumu: bestialską intensywność ("Lucifer's Rising"), ociekające agresją riffy ("Behold The Satan Sword"), intensywność i gnanie na oślep ("Holy Possesion").

  Dla wyznawców muzyki śmierci jazda absolutnie obowiązkowa. Gdyby "Blasphemers' Maledictions" powstał kilkadziesiąt lat temu, dziś z pewnością byłby klasykiem gatunku, a oburzone i przerażone matki zawiązywałyby komitety mające na celu ochronę ich pociech przed szatańską muzyką Azarath.

Ocena: 9,5/10 

Michał Smoll

2 komentarze:

  1. Taka mała ciekawostka, do tego albumu Azarath gitary nagrywał nie kto inny jak Inferno

    OdpowiedzUsuń
  2. Inferno nagrał tylko kilka riffów i prostszych solówek. Nie pisz tak, jakby odpowiadał za gitary na całej płycie.

    OdpowiedzUsuń

Uwaga: tylko uczestnik tego bloga może przesyłać komentarze.