wtorek, 23 sierpnia 2011

GRA - Limbo (2010)

   Otchłań. Totalny mrok ogarniający nas ze wszystkich stron. Cisza i spokój, a co za tym idzie, również niepokój. Upiorny las przekształcający się później w zrujnowane miasto. Tak wygląda skraj piekła - Limbo - zaprezentowany przez duńskie studio PlayDead mieszczące się w Kopenhadze i spiritus movens całego pomysłu - Arnta Jensena.

  "Limbo" to gra, w której wcielimy się w postać małego (w stosunku do otaczającego nas świata nawet wybitnie maleńkiego) chłopca, który wyrusza w wędrówkę po niezwykle tajemniczej krainie w poszukiwaniu swojej zaginionej siostry. Fabuła jest bardzo prosta, nieskomplikowana, gdyż podczas gry żadnych dodatkowych aspektów fabularnych doszukiwać się nie będziemy, co jednak według mnie żadną wadą tej gry nie jest. Muszę przyznać, że wstrząsnęła mną ona od pierwszej chwili, od pierwszej sekundy, kiedy tylko ją ujrzałem. Świat, w którym przyjdzie nam się poruszać wygląda wprost wyśmienicie. Intrygujący las, gdzie wszystko jest nieprawdopodobnie wręcz większe od nas robi niezwykle ogromne wrażenie. Do tego warto zaznaczyć, iż uboga kolorystyka "Limbo" jest chyba jej największym plusem. Czarno-biała kraina oraz brak muzyki podczas rozgrywki sprawia, iż omawiana przeze mnie rzecz jest brutalnie klimatyczna.

  Na naszej drodze staną bardzo różnorodne pułapki. W wielu nasza reakcja będzie musiała być nadwyrężona do granic możliwości, co sprawi, iż niejednokrotnie stracimy życie. Grając w "Limbo" po raz pierwszy nie ma mowy, aby usttrzec się przed wieloma przeszkodami, które w łatwy i szybki sposób rozprawią się z kierowanym przez nas maleńkim chłopczykiem. Sam PlayDead nazwał styl owej gry jako "próby i smierci". Trzeba przyznać, iż ten termin idealnie oddaje to, jak nasza przygoda w mrocznej krainie będzie wyglądała. Zapewniam, że nasz bohater będzie umierał wielokrotnie i na różne sposoby. Nie raz będzie on rozstrzelany, zmiażdżony, połamany, usmażony, rozerwany, przebity na wylot, czy najzwyczajniej w świecie "straci głowę". Przyczynić do tego mogą się nie tylko pułapki, lecz także żyjące w lesie gigantyczne owady, a przede wszystkim mam tutaj na myśli pająka, z któym kilka razy przyjdzie nam się spotkać. Jedyną wadą gry jest według mnie zbyt mała różnorodność napotkanych przez nas przeciwników. PlayDead głównie postawiło na zagadki logiczne i grawitacyjne, których rozwiązywanie momentami może przyprawić o ból głowy (na kilka z nich poświęciłem nieco czasu). Po definitywnym zabiciu pająka (w opini Czarnego - obrzydliwym, w mojej opini - sympatycznym) liczyłem na spotkanie kolejnych "bossów", o ile naszego przyjaciela spidera tak można nazwać. Żadna wielka ropucha, ani kraken niewaidomo skąd się nie pojawi. Mimo wszystko do końca gry nudzić się nie można (zwłaszcza, iż jest cholernie krótka), gdyż pomysłowość przy tworzeniu kolejnych chapterów, których doliczyłem się trzydziestu dziewięciu, jest naprawdę imponująca. Ogromnym plusem jest również według mnie zakończenie gry, którego nie będę zdradzał, jak mnie to uczyniła ciocia - wiki.

   Podsumowując. "Limbo" jest rewelacyjną grą z kapitalnie stworzonym klimatem, na któy składa się nie tylko cudowny obraz otaczającej nas rzeczywistości, lecz także brutalne elementy rozgrywki. Grając w ten produkt należy się często przyglądać i zwracać uwagę na różne rzeczy, które nas otaczają. Wszystko, co ujrzymy na ekranie na pewno znajdzie jakieś zastosowanie, czasem naprawdę dziwne...

Ocena:9/10

1 komentarz:

  1. Grałem tylko w demo i z czystym sercem mogę przyznać, że to najciekawsza gra "bez tektury" tego roku :)

    OdpowiedzUsuń

Uwaga: tylko uczestnik tego bloga może przesyłać komentarze.