wtorek, 21 czerwca 2011

GRA - Contra (1987)

  Jak cudownie powrócić do młodzieńczych lat, kiedy to gry miały w sobie tak ogromną magię. Nie trzeba było wybitnej grafiki ani skomplikowanej fabuły. Ot, po prostu - mam sobie komandosa i muszę walczyć z terrorystami i kosmitami. Jak miło...

  Nie grałem w to od lat. Niedawno, całkiem przypadkowo znów nadszedł czas na spotkanie z jedną z najlepszych - według mnie - gier na NESa. Do tego naprawdę niełatwą. Udało mi się przejść tę grę bez straty życia, z jedną bronią (S). Mimo wszystko, teraz istnieją już zapisy. Wielkim jest ten, kto dokonał tego bez możliwości nadpisania stanu gry. Mało tego - przejść pierwszą część "Contry" bez zapisu, w jakikolwiek sposób, nie jest rzeczą łatwą, nie mówiąc zwłaszcza o przejściu gry "na czysto".

  W pierwszej części kultowej serii dostajemy osiem poziomów zakończonych walką z bossem, którym jest jakaś maszyna bądź kosmita. Praktycznie w każdym poziomie strata życia to prawdziwa bułka z masłem. W tej grze bowiem zginąć można w najbardziej prosty i głupi sposób, popełniając minimalny błąd, czy zwyczajnie mając pecha.Nawet w otwierającej grę dżungli nie jest trudno o przypadkowe skoczenie w przepaść, na kulkę przeciwnika, a nawet na jego samego, co również uczyni naszego komandosa na chwilę martwym.


  Strata życia już w pierwszej rundzie bardzo komplikuje nam sytuację przed kolejnym poziomem - bazą pierwszą. Tutaj nasz komandos idzie w górę ekranu, a my widzimy wszystko zza jego pleców. Ta kamera nie ułatwia nam na pewno zadania. Kolejna baza powtarza się w poziomie czwartym. Jest jednak dosyć dłuższa i przez to zdecydowanie trudniejsza. Kiedy ją przejdziemy, mamy za sobą połowę gry, ale przed nami wciąż wiele zabawy oraz nerwów. I tak do samego końca - rundy ósmej - gdzie musimy walczyć już tylko z obcymi i matką. Niszczymy serducho i koniec. Na szczęście są jeszcze kolejne części gry, bo, choć po ukończeniu jedynki jest niemała satysfakcja, że to już koniec, to szybko czuć ochotę do ponownej gry. Pomijając fakt, że podczas "mielenia" może człowieka szlag jasny trafić...

 
  "Contra" to fenomenalna gra i zasługuje na najwyższą ocenę. Zasługuje także na dobre, odporne na uderzenia pady, bo niejednokrotnie będzie się miało ochotę nimi rzucić. Oczywiście użyjemy przy tym słów na "k", bądź innych, jeszcze gorszych, ale jaka będzie potem radocha, jak już się uda wszystkich pozabijać... :]

Ocena: 10/10

 

1 komentarz:

  1. Wiedziałam, że nazwa "Contra" coś mi mówi... Dopiero, gdy zobaczyłam widok z dżungli przypomniało mi się, że ja też w to grałam! :D Tylko, że pamiętam jedynie pierwszy poziom, co pewnie oznacza, że na nim me umiejętności się kończyły. :P

    OdpowiedzUsuń

Uwaga: tylko uczestnik tego bloga może przesyłać komentarze.