Ostatnimi czasy na Wyspie Jowisza mamy straszną posuchę. Sam zresztą nie pamiętam, kiedy coś ostatni raz napisałem. W ogóle to pewna osoba zwróciła mi nawet dziś uwagę, że częściej teksty ukazywały się, gdy w skład WJ wchodziła trójka autorów. Teraz jest przecież jeszcze Filip (swoją drogą, tak miałem mieć pierwotnie na imię :D) oraz Emilia, i to oni najwięcej ostatnio pisali. Ja, Czarny oraz Adam chyba złapaliśmy trochę lenia. A może to po prostu brak czasu, weny i zapału? Nieważne. Bartek ma rację, ale nie w naszej mocy "ożywić" teraz Wyspę Jowisza. Nadszedł czerwiec, który dla studentów maluje się paskudnie ciemnymi barwami i spędza sen z ich (i tak niedospanych) powiek. Wrócimy do pełni sił po sesjach. Słowo niedoszłego harcerza! - Adam
Czas to jednak w końcu zmienić. Właśnie dlatego chciałem dziś urzeczywistnić kolejny, po „Wieczorach Nordyckich”, cykl, choć w sumie to lepiej to nazwać serią, gdyż cyklicznie na pewno się to pojawiać nie będzie. Pomyślałem, że albumów w ciągu roku, o których wypada wspomnieć, jest tak wiele, iż nie ma szans nadążyć z tradycyjnymi recenzjami. Ocenić natomiast chce się jak najwięcej i to doprowadziło mnie do wymyślenia „miniaturek”, czyli mini-recenzji trzech płyt na raz. Każda z nich oczywiście z tego roku. I choć od kilku dni jestem zdruzgotany z tego powodu, że na oficjalnej stronie formacji Tool ukazała się informacja, iż nowy album wyjdzie dopiero w roku 2012 (15 bądź 22 maja) to mam nadzieję, że wiele dobrego jeszcze przede mną, jeśli tylko zacznę nadrabiać spore już i tak zaległości. A na początek w Miniaturkach zespoły-klasyki. Stare i dobre kapele, które powróciły z nowymi albumami.
Czas to jednak w końcu zmienić. Właśnie dlatego chciałem dziś urzeczywistnić kolejny, po „Wieczorach Nordyckich”, cykl, choć w sumie to lepiej to nazwać serią, gdyż cyklicznie na pewno się to pojawiać nie będzie. Pomyślałem, że albumów w ciągu roku, o których wypada wspomnieć, jest tak wiele, iż nie ma szans nadążyć z tradycyjnymi recenzjami. Ocenić natomiast chce się jak najwięcej i to doprowadziło mnie do wymyślenia „miniaturek”, czyli mini-recenzji trzech płyt na raz. Każda z nich oczywiście z tego roku. I choć od kilku dni jestem zdruzgotany z tego powodu, że na oficjalnej stronie formacji Tool ukazała się informacja, iż nowy album wyjdzie dopiero w roku 2012 (15 bądź 22 maja) to mam nadzieję, że wiele dobrego jeszcze przede mną, jeśli tylko zacznę nadrabiać spore już i tak zaległości. A na początek w Miniaturkach zespoły-klasyki. Stare i dobre kapele, które powróciły z nowymi albumami.
Uriah Heep – Into the Wild

Ocena: 7/10
Whitesnake – Forevermore

Ocena: 6,5/10
Nazareth – Big Dogz

Ocena: 5,5/10
Chciałbym zauważyć, że formuła Miniaturek to bardzo fajna sprawa i zapewniam, że znajdzie stałe miejsce na Wyspie Jowisza. To kolejny element, który ma szansę sprawić, że nasze małe bajorko nabierze osobliwego, sobie tylko podobnego zapaszku i rozrośnie się jeszcze bardziej. Yo ho! - Adam
Chciałbym zauważyć, że formuła Miniaturek to bardzo fajna sprawa i zapewniam, że znajdzie stałe miejsce na Wyspie Jowisza. To kolejny element, który ma szansę sprawić, że nasze małe bajorko nabierze osobliwego, sobie tylko podobnego zapaszku i rozrośnie się jeszcze bardziej. Yo ho! - Adam
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Uwaga: tylko uczestnik tego bloga może przesyłać komentarze.