1. Prowler (3:55)
2. Sanctuary (3:14)
3. Remember Tomorrow (5:27)
4. Running Free (3:17)
5. Phantom of the Opera (7:08)
6. Transylvania (4:19)
7. Strange World (5:30)
8. Charlotte the Harlot (4:12)
9. Iron Maiden (3:35)
2. Sanctuary (3:14)
3. Remember Tomorrow (5:27)
4. Running Free (3:17)
5. Phantom of the Opera (7:08)
6. Transylvania (4:19)
7. Strange World (5:30)
8. Charlotte the Harlot (4:12)
9. Iron Maiden (3:35)
Całkowity czas: 40:39
Lipiec dobiegł końca. Był to rekordowo obfity miesiąc jeśli chodzi o odwiedziny naszej wyspy. Przebiliśmy już barierę pięciu i pół tysiąca, ale nie znaczy to, że spoczniemy na laurach. Wręcz przeciwnie. Od początku sierpnia należy kombinować, jak sprawić, aby Wyspa Jowisza wciąż się rozwijała. Pomyślałem więc, że czas już na kolejny cykl, który od jakiegoś czasu istniał już w mojej głowie. Pora na urzeczywistnienie tego projekciku, który nazwałem "Debiuty Gigantów". Nie narzucam sobie żadnego terminu, żeby nie mieć potem problemu. Po prostu raz na jakiś czas pojawi się tekst, który będzie recenzją pierwszego albumu zespołu X. Część pierwsza - Iron Maiden:]
Londyn. Zimowy, chłodny dzień. Dokładnie 25 grudnia 1975 roku. Pewien czarnowłosy facet o imieniu Steve wpadł na pomysł, że czas zrealizować swoje wielkie marzenie - założyć swój własny zespół. Znudziło mu się już pobrzdękiwanie w band'ach o nazwach: Smiler i Gypsy's Kiss (nic dziwnego!:D). Steve wymyślił nazwę Iron Maiden, która została zainspirowana tytułem filmu "Człowiek w żelaznej masce" (The Man in the Iron Mask) i wpakował do grupy: wokalistę - Paul Day, perkusistę - Ron Matthews, gitarzystów - Terry Rance oraz Dave Sullivan. Steve... został basistą...
Mało kto kojarzy nazwiska członków zespołu, które wymieniłem w poprzednim akapicie. Coż. Zmieniały się one i było ich dość sporo. W 1976 roku Paula Day'a zastąpił na wokalu Dennis Wilcock, a nowym gitarzystą został Dave Murray. Zastąpił on Sullivana, ale zmiana to przecież wielka nie była - zmieniło się tylko nazwisko :P. Tak naprawdę w ten sposób zaczął się powoli budować pierwszy poważniejszy skład Żelaznej Dziewicy. Harris, Murray, Matthews oraz Rance. Tych dwóch ostatnich... z nimi jednak wciąż coś było/jest nie tak...No bo to przecież nie koniec. Terry Rance opuścił zespół, a jego miejsce zajął Bob Sawyer. Nazwisko to raczej znane, choć w przypadku Ironów mało szczęśliwe. Największe osiągnięcie tego gitarzysty to skłócenie Murray'a z Wilcockiem. Steve Harris postanowił wypieprzyć gitarzystów z zespołu, a niedługo potem pojawiły się nowe twarze, którymi byli Terry Wapram oraz Tony Moore - klawiszowiec!...W tym czasie pojawił się również nowy perkusista (Barry Graham), lecz kiedy zasnął na jednym z koncertów pod wpływem narkotyków to Harris zdał sobie sprawę, że zespół trzeba zbudować na nowo. Zwolnił wszystkich. Z powrotem przyjął za to Dave'a Murray'a. Dołączyli do nich także Doug Sampson - perkusja, oraz Paul Di'Anno - wokal (kolejne konkretne nazwisko).
W roku 1979 Iron Maiden nawiązało pracę z Rodem Smalwoodem. Przez zespół przewinęli sie kolejni gitarzyści - Paul Cairns, Paul Todd, Dave Mac oraz Tony Parsons. Jedyne co o nich wiadomo to fakt, że grali kiedyś w Iron Maiden (ponoć:D). Płyty wciąż nie było, choć pojawiło się wydawnictwo EP - "Soundhouse Tapes". Potem nadszedł czas na czas na przełom. Po odejściu Parsonsa do Iron Maiden dołączył nowy gitarzysta - Dennis Stratton. Nowym perkusistą został Clive Burr. W końcu zaczął powstawać pierwszy krążej tej legendarnej grupy.
14 kwietnia 1980 roku pojawiła sie płyta zatytułowana "Iron Maiden". Na wydanie brytyjskie składało się osiem kawałków. Zabrakło utowru "Sanctuary", który pojawił się w wersji amerykańskiej, a także wydaniu zremasterowanym z roku 1998. W tym ostatnim zmieniła się nieco również kolejność poszczególnych kompozycji. Właśnią tą tracklistą się posługuje, gdyż taką posiadam i taka właśnie jest powszechnie dostępna.
Pierwszą studyjną kompozycją w historii zespołu został "Prowler". Świetna melodia i znakomity wokal Di'Anno wybijają się na pierwszy plan: "Walking through the city/Looking oh so preety/I've just got to find my way". Utwór został w całości napisany przez lidera zespołu - Harrisa. Numerem "2" na płycie jest wspomniany już wcześniej "Sanctuary". W wersji amerykańskiej znalazł się dalej, bo na siódmej pozycji. Bardzo luźny i przyjemny track - łatwo wpadający w ucho. Zupełnie inaczej jest z następnym na płycie kawałkiem. "Remember Tomorrow" to rzecz bardzo klimatyczna i spokojna. Momentami wybucha, a do tego posiada bardzo nagłą zmianę tempa w trzeciej minucie. To zresztą firmowy znak iron Maiden, którego początki miały miejsce już na debiucie. Słowa "RT" zostały napisane przez wokalistę. Di'Anno przyznał, że opowiada w nim o swoim dziadku i jest to dla niego bardzo osobista rzecz. Utwór ten doczekał się także bardzo dobrego coveru szwedzkiego zespołu Opeth.
W historii Iron Maiden znalazło się wiele koncertowych wymiataczy. Jednym z nich jest na pewno "Running Free". Panowie Harris i Di'Anno pracowali nad nim razem. Zresztą Paul Di'Anno prezentował styl punka, więc odbiło się to troszeczkę na muzyce zawartej na pierwszym longplay'u zespołu. O tym nie ma jednak mowy w następnym numerze. Zdecydowanie najjaśniejszy punkt debiutu IM to "Phantom of the Opera". Najdłuższy (ponad siedem minut) na płycie "PotO" to pierwszy poważny znak, że Steve Harris ma w głowie pomysły na tworzenie nie tylko zwyczajnego heavy metalu, lecz pragnie go wzbogacać o dłuższe, ambitniejsze, progresywne kompozycje. To właśnie jedna z nich. Świetny wstęp, świetnie slapująca basówka Harrisa, a potem nieziemskie partie gitar. Solówki są wręcz kosmiczne, a refren - "Keep your distance, walk away don't take his bait/Don't you stray, don't fade away..." - choć usłyszymy tutaj tylko raz, również wypada bardzo okazale. Najlepsza rzecz jaką stworzył zespół za czasów Paula Di'Anno.
Nie ma mowy o tym, że po najlepszej na płycie kompozycji usłyszymy zapełniacza. "Transylvania" to kompozycja w całości instrumentalna. Jest to mój drugi faworyt tego albumu. Warto zwrócić uwagę na fenomenalne popisy gitarzystów - coś pięknego. W tym momencie czas na zwolnienie, bo następnym trackiem jest ballada - "Strange World". Wypada ładnie, choć po dwóch wcześniejszych tytułach na pewno jest rzeczą nieco gorszą. Dobrze jednak wypada jako zwolnienie albumu, zwłaszcza biorąc pod uwagę, iż ostatnie dwa numery są znacznie szybsze. Najpierw dostaniemy pierwszą część Ironowej opowieści o dziwce, która ma na imię Charlotte: "Charlotte the harlot show me your leg/ Charlotte the harlot take me to bed...". Innymi kompozycjami opowiadającymi "przygody" prostytutki Charlotte są: "22 Acacia Avenue" - "The Number of the Beast", "Hooks in You" - "No Prayer of the Dying" oraz "From Here to Eternity" - Fear of the Dark.
Na sam koniec debiutu jednego z najwybitniejszych przedstawicieli New Wave of British Heavy Metal dostaniemy ich wielki hymn - kompozycję tytułową, a zarazem imienną. "Iron Maiden" to kawałek, który grany jest chyba na każdym koncercie zespołu. Dawniej za nim nie przepadałem, lecz i ja z czasem uległem pod wpływem chwytliwego refrenu: "Oh well, wherever, wherever you are, Iron Maiden's gonna get you, no matter how far..." W ten sposób kończy się album, który rozpoczął wielką historię wybitnej grupy - Iron Maiden. Jest to krążek bardzo udany, choć na największe wyczny Ironów oczywiście przyszło jeszcze parę lat poczekać. W ten sposób otworzyli jednak swoją studyjną historię, która kończy się na płycie "The Final Frontier" - czy na niej się zakończy? Prawdopodobnie nie, choć odpowiedź na owe pytanie wciąż nie jest rozstrzygnięta.
Ocena: 8/10
Londyn. Zimowy, chłodny dzień. Dokładnie 25 grudnia 1975 roku. Pewien czarnowłosy facet o imieniu Steve wpadł na pomysł, że czas zrealizować swoje wielkie marzenie - założyć swój własny zespół. Znudziło mu się już pobrzdękiwanie w band'ach o nazwach: Smiler i Gypsy's Kiss (nic dziwnego!:D). Steve wymyślił nazwę Iron Maiden, która została zainspirowana tytułem filmu "Człowiek w żelaznej masce" (The Man in the Iron Mask) i wpakował do grupy: wokalistę - Paul Day, perkusistę - Ron Matthews, gitarzystów - Terry Rance oraz Dave Sullivan. Steve... został basistą...
Mało kto kojarzy nazwiska członków zespołu, które wymieniłem w poprzednim akapicie. Coż. Zmieniały się one i było ich dość sporo. W 1976 roku Paula Day'a zastąpił na wokalu Dennis Wilcock, a nowym gitarzystą został Dave Murray. Zastąpił on Sullivana, ale zmiana to przecież wielka nie była - zmieniło się tylko nazwisko :P. Tak naprawdę w ten sposób zaczął się powoli budować pierwszy poważniejszy skład Żelaznej Dziewicy. Harris, Murray, Matthews oraz Rance. Tych dwóch ostatnich... z nimi jednak wciąż coś było/jest nie tak...No bo to przecież nie koniec. Terry Rance opuścił zespół, a jego miejsce zajął Bob Sawyer. Nazwisko to raczej znane, choć w przypadku Ironów mało szczęśliwe. Największe osiągnięcie tego gitarzysty to skłócenie Murray'a z Wilcockiem. Steve Harris postanowił wypieprzyć gitarzystów z zespołu, a niedługo potem pojawiły się nowe twarze, którymi byli Terry Wapram oraz Tony Moore - klawiszowiec!...W tym czasie pojawił się również nowy perkusista (Barry Graham), lecz kiedy zasnął na jednym z koncertów pod wpływem narkotyków to Harris zdał sobie sprawę, że zespół trzeba zbudować na nowo. Zwolnił wszystkich. Z powrotem przyjął za to Dave'a Murray'a. Dołączyli do nich także Doug Sampson - perkusja, oraz Paul Di'Anno - wokal (kolejne konkretne nazwisko).
W roku 1979 Iron Maiden nawiązało pracę z Rodem Smalwoodem. Przez zespół przewinęli sie kolejni gitarzyści - Paul Cairns, Paul Todd, Dave Mac oraz Tony Parsons. Jedyne co o nich wiadomo to fakt, że grali kiedyś w Iron Maiden (ponoć:D). Płyty wciąż nie było, choć pojawiło się wydawnictwo EP - "Soundhouse Tapes". Potem nadszedł czas na czas na przełom. Po odejściu Parsonsa do Iron Maiden dołączył nowy gitarzysta - Dennis Stratton. Nowym perkusistą został Clive Burr. W końcu zaczął powstawać pierwszy krążej tej legendarnej grupy.
Okładka debiutu z roku 1980 |
Pierwszą studyjną kompozycją w historii zespołu został "Prowler". Świetna melodia i znakomity wokal Di'Anno wybijają się na pierwszy plan: "Walking through the city/Looking oh so preety/I've just got to find my way". Utwór został w całości napisany przez lidera zespołu - Harrisa. Numerem "2" na płycie jest wspomniany już wcześniej "Sanctuary". W wersji amerykańskiej znalazł się dalej, bo na siódmej pozycji. Bardzo luźny i przyjemny track - łatwo wpadający w ucho. Zupełnie inaczej jest z następnym na płycie kawałkiem. "Remember Tomorrow" to rzecz bardzo klimatyczna i spokojna. Momentami wybucha, a do tego posiada bardzo nagłą zmianę tempa w trzeciej minucie. To zresztą firmowy znak iron Maiden, którego początki miały miejsce już na debiucie. Słowa "RT" zostały napisane przez wokalistę. Di'Anno przyznał, że opowiada w nim o swoim dziadku i jest to dla niego bardzo osobista rzecz. Utwór ten doczekał się także bardzo dobrego coveru szwedzkiego zespołu Opeth.
W historii Iron Maiden znalazło się wiele koncertowych wymiataczy. Jednym z nich jest na pewno "Running Free". Panowie Harris i Di'Anno pracowali nad nim razem. Zresztą Paul Di'Anno prezentował styl punka, więc odbiło się to troszeczkę na muzyce zawartej na pierwszym longplay'u zespołu. O tym nie ma jednak mowy w następnym numerze. Zdecydowanie najjaśniejszy punkt debiutu IM to "Phantom of the Opera". Najdłuższy (ponad siedem minut) na płycie "PotO" to pierwszy poważny znak, że Steve Harris ma w głowie pomysły na tworzenie nie tylko zwyczajnego heavy metalu, lecz pragnie go wzbogacać o dłuższe, ambitniejsze, progresywne kompozycje. To właśnie jedna z nich. Świetny wstęp, świetnie slapująca basówka Harrisa, a potem nieziemskie partie gitar. Solówki są wręcz kosmiczne, a refren - "Keep your distance, walk away don't take his bait/Don't you stray, don't fade away..." - choć usłyszymy tutaj tylko raz, również wypada bardzo okazale. Najlepsza rzecz jaką stworzył zespół za czasów Paula Di'Anno.
Iron Maiden A.D. 1980 Od lewej: Clive Burr, Dave Murray, Paul Di'Anno, Steve Harris, Dennis Stratton |
Na sam koniec debiutu jednego z najwybitniejszych przedstawicieli New Wave of British Heavy Metal dostaniemy ich wielki hymn - kompozycję tytułową, a zarazem imienną. "Iron Maiden" to kawałek, który grany jest chyba na każdym koncercie zespołu. Dawniej za nim nie przepadałem, lecz i ja z czasem uległem pod wpływem chwytliwego refrenu: "Oh well, wherever, wherever you are, Iron Maiden's gonna get you, no matter how far..." W ten sposób kończy się album, który rozpoczął wielką historię wybitnej grupy - Iron Maiden. Jest to krążek bardzo udany, choć na największe wyczny Ironów oczywiście przyszło jeszcze parę lat poczekać. W ten sposób otworzyli jednak swoją studyjną historię, która kończy się na płycie "The Final Frontier" - czy na niej się zakończy? Prawdopodobnie nie, choć odpowiedź na owe pytanie wciąż nie jest rozstrzygnięta.
Ocena: 8/10
Skoro już napisałeś o coverze ''RT'', to mogłeś też wspomniec o całkiem udanym ''Iron Maiden'' Trivium :P Ciekawy pomysł!
OdpowiedzUsuńFakt! zapomniałem, że Trivium nagrało cover ich wielkiego hymnu:] i to naprawdę udany:)
OdpowiedzUsuń