niedziela, 30 stycznia 2011

MUZYKA - Podsumowanie roku 2010 w oczach Marcina : część 2/3

  Tydzień temu pisałem o swoich największych zawodach minionego roku, teraz przyszła kolej na to co najważniejsze - mój TOP 20, który podzielę na dwie części.

20. Taproot - Plead the Fifth
  Moje zestawienie otwiera już piąty krążek tego amerykańskiego zespołu, który choć mało znany, to jednak cały czas robi swoje czyli nu metal. ''Plead the Fifth'' może nie jest królewski, ale z pewnością jest dość dobry, zresztą szczerze mówiąc spodziewałem się spadku formy, bo wcześniejsze dokonanie panów z Michigan było ich najlepszym. Godne polecenia utwory to ''911ost'', ''Left Behind'' czy po prostu singlowy ''Fractured''.





19. Demon Hunter - The World Is a Thorn

  Łowców Demonów stać na lepsze łowy, więc mają rację Ci, którzy nie zgodzą się z umieszczeniem ich w tym rankingu. Jednak mimo wszystko ta płyta wciąż jest dobra, i choć może nie Szturmuje Bram Piekieł, to jednak kilka kawałków z niej pochodzących potrafi nas miło zaskoczyć.






18. The Contortionist - Exoplanet
   O to miejsce konkurowali inni eksperymentatorzy z sąsiedniej nam Białorusi, jednak ostatecznie prym w kwestii eksperymentów oddałem chłopakom z The Contortionist. Pewnie ta nazwa mało Wam mówi, więc śpieszę z wyjaśnieniem. Zespół tworzy muzykę, którą można z czystym sumieniem wrzucić do wielkiej szuflady z napisem ''Deathcore''. Jednak nie to ich wyróżnia. The Contortionist to ciekawe motywy muzyczne, wyciszenia i żonglowanie konwencjami na dość dobrym poziomie. Słowem - jeden wielki eksperyment. Gorąco polecam.




17. Carnifex - Hell Chose Me
  O tej płycie nie da się napisać zbyt wiele. To duża dawka mocnego deathcore'u, który chwilami osiąga prędkości ponaddżwiękowe. I tyle. To cała charakterystyka Carnifex. Dodam jeszcze, że jednemu z autorów tej strony, nazwa zespołu kojarzy się z sernikiem :P. Tak więc jeśli mocne i szybkie granie jest u Was w cenie. to zapraszam serdecznie do sięgnięcia po ten album. Jeśli lubicie też sernik, zapraszam podwójnie :P





16. Rahim - Podróże po amplitudzie
  Na tą płytę fani Rahuene musieli czekać naprawdę długo. I opłaciło się. Siedemnaście kawałków w różnych klimatach plus gościnne występy innych raperów (damskich również), czyni z z tego krążka naprawdę miłą Podróż. Utwory mają to do siebie, że lepsze wrażenie sprawiają jednak te, na których pojawiają się goście, choć niektóre kawałki samego Raha też potrafią nieźle dopiec (''Sekunda'', ''Dinozaury''). Na pewno jedna z lepszych płyt polskiej sceny hip-hopu w minionym roku.




15. Myrath - Desert Call
  Uwielbiam egzotyki. Brzmią inaczej, są ciekawe i często zaskakujące. Do tego grona zalicza się również tunezyjski Myrath. Klimat wiecznych piasków oraz metalowe brzmienie zawarte w rozbudowanych utworach pozwalają nam zanurzyć się w bezkresnej pustyni i zapomnieć o tym, że za oknem króluje zima. Bardzo udany album, choć o progresywnym metalu wiem tyle co nic (więc polecam szczególnie Adamowi). Mój osobisty faworyt, choć to zwykła ballada - ''Memories''. Trzymam kciuki za następcę ''Desert Call'', który ponoć ma się pojawić już w tym roku.



14. Frontside - Zniszczyć wszystko
  Nowa płyta sosnowieckiego Frontside, który bez wątpienia gra pierwsze skrzypce na scenie polskiego metalcore'u jest swoistym połączeniem stylów, które zespół prezentował na starszych (deathcore) jak i nowszych (metalcore) płytach. Na pewno nie jest to moja ulubiona płyta Aumana i spółki, jednak mimo wszystko to bardzo dobry album, który choć na początku mnie nie przekonał, to jednak po krótkim czasie wydał dobre owoce.





13. Living Sacrifice - The Infinite Order

   Nawet nie wyobrażam sobie co musieli czuć fani Living Sacrifice kiedy dowiedzieli się, że ta płyta ujrzała światło dzienne. Nigdy wcześniej nie miałem styczności z tym zespołem, a skoro w moim odczuciu ta płyta jest naprawdę bardzo dobra, to ciekaw jestem jakby oceniał ją wieloletni fan zespołu. Moim zdaniem najlepsze wydawnictwo Solid State w 2010 roku, choć konkurencja była spora, chociażby wymieniany wcześniej Demon Hunter czy prawie równie dobry debiutancki Onward to Olympas.




12. War of Ages - Eternal

  Przyznam, że miałem dość duże nadzieje w związku z premierą czwartego dziecka War of Ages. Nadzieje, które nie do końca się spełniły, jednak mimo tego otrzymałem prawie 36 minut metalcore'u z tej wyższej półki, więc nie było powodów do narzekań. Co ciekawe, na płycie mamy nawet kilku gości, których obecność dodaje temu krążkowi większego uroku. Każdy fan najbardziej syfiastego gatunku wywodzącego się z muzyki metalowej powinien zapoznać się z tą pozycją.




11. Mutiny Within - Mutiny Within
  I mamy miejsce kończące pierwszą dziesiątkę mojego podsumowania. W pełni zasłużone. Działalność Mutiny Within to lekki powiew świerzości w amerykańskiej muzyce metalcore/melodic death. Ich debiutancka płyta dosadnie pokazała, że jeśli chłopaki pokierują swoimi pomysłami w dobrym kierunku, to czeka ich świetlana przyszłość. Narazie jednak zostali ochrzczeni mianem ''statystów'' (przez resztę autorów tej strony :P), a wszystko przez głupią ep'kę do God of War'a III. Z niecierpliwością czekam na ich kolejne wydawnictwo.




  To tyle na dzisiaj. Druga dziesiątka w najbliższym czasie.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Uwaga: tylko uczestnik tego bloga może przesyłać komentarze.