piątek, 4 marca 2011

Pierwszy kęs - R.E.M.: Collapse Into Now (2011)

Data premiery: 7 marca 2011
Czas trwania: 41:05

  R.E.M. - słusznie lub nie - uważa się za pionerów alternatywnego rocka. W swojej karierze (trzydzieści jeden lat!) tworzyli albumy wybitne, dobre oraz (niestety) przeciętne. I być może właśnie dlatego tłumy czekają na każdą następną płytkę z zapartym tchem. Trzyletni już "Accelerate" co niektórych zachwycił, innych wynudził, ale jednego dokonał na pewno - odświeżył wizerunek tych niemłodych już jegomości.

  W przyszłym tygodniu swoją premierę będzie miał piętnasty album R.E.M., zatytułowany optymistycznie "Collapse Into Now". Nagrany ponownie z Jacknife'em Lee, ale mający być o wiele bardziej różnorodny. "Nie chcieliśmy ograniczać się do jednego typu piosenek. Na albumie są naprawdę piękne, wolne kompozycje, kilka w średnim tempie i trzy lub cztery prawdziwe rockery" - powiedział basista grupy, Mike Mills. Jako dowód tej tezy, zespół udostępnił już dwie kompozycje, na podstawie których "ukąsimy" nowy krążek Amerykanów.



  Pierwszym singlem jest "Mine Smell Like Honey", kawałek reprezentujący z pewnością tę "trójkę lub czwórkę prawdziwych rockerów". Oparty na szybkim rytmie, dynamicznych riffach i naprawdę pogodnej melodii. Refren daje pozytywnego kopniaka w mój wymrożony przez zimę tyłek, dlatego utwór uważam za udany. Ale rewelacji nie ma, oczywiście.



  O wiele ciekawiej wypada drugi radiowy reprezentant "Collapse Into Now" - "ÜBerlin" (tytuł, którego nasi bracia zza oceanu chyba nie zdołają wymówić). Przywodzi na myśl czasy największej popularności R.E.M., choć nie niesie w sobie tyle emocji, co "najsmutniejszy utwór w historii", znany również pod tytułem "Everybody Hurts". Wręcz przeciwnie, Stipe postanawia przeczekać noc, ujrzeć wschodzące słońce nowego dnia. Wydaje się, że album całościowo będzie starał się przekonać nas do radosnej strony życia. Przywołajmy na przykład tytuł "Every Day Is Your to Win". Mi to odpowiada, muzykom grającym już czwartą dekadę nie wypada się zbytnio smucić.

  Jak album wypadnie, przekonamy się już wkrótce. Na podstawie powyższych utworów stwierdzam, że można spać spokojnie - panowie wiedzą, co robią. Zapowiada się świetna dawka muzyki do obserwowania narodzin kolejnej (nareszcie!) wiosny. Recenzji zaś spodziewajcie się, jeżeli nie zostanę przypadkiem pobity w drodze na uczelnię, w drugiej połowie przyszłego tygodnia :)

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Uwaga: tylko uczestnik tego bloga może przesyłać komentarze.