Kolejne miniaturki to w pewien sposób kontynuacja ostatniej części, gdyż i tym razem głównym tematem są zespoły, o których istnieniu nigdy dotychczas nie słyszałem. Tym razem postanowiłem jednak zgłębić twórczość z krajów „drugiej linii”, czyli nie amerykańsko, nie brytyjsko, nie skandynawsko…
Afasia – Confinement
Afasia to zespół pochodzący z Chile. Okładka całkiem sympatyczna dla oka zachęciła mnie do „złowienia” Chilijczyków, lecz szybko po odtworzeniu och muzyki zawartej na krążku „Confinement”, odrzuciło mnie brzmienie. To największa wada tej płyty. Chilijczycy tragicznie nie grają, ale w dzisiejszych czasach naprawdę można się już postarać o znacznie lepsze brzmienie, nawet w domowych warunkach. Wokal również wypada raczej średnio, choć może gdyby całość miała bardziej wyrazisty charakter, to i ta część w ich twórczości mogłaby stanąć na wyższym poziomie. Niestety mimo niezłych pomysłów płyta wypada słabo – męczy w całości, bo wysłuchać jej od deski d deski przy tym brzmieniu nie jest łatwo.
Ocena: 3/10
Looking For An Answer – Eterno Treblinka
Kiedy tylko zobaczyłem, że jest coś takiego, jak „deathgrind z Hiszpanii” to wiedziałem, że muszę to usłyszeć. Już od pierwszych sekund zdałem sobie sprawę, że między mną a Hiszpanami miłości na pewno nigdy nie będzie. Jest bardzo brutalnie, rzecz jasna. Łomot od pierwszych dźwięków. Płyta dość szybko zaczyna męczyć, gdyż jest przewidywalna i jednostajna. Brak tutaj jakichkolwiek urozmaiceń i każdy kolejny numer wydaje powtarzać jednakową formułę – „napierdalamy”. Mimo wszystko całkiem przyjemne brzmienie gitar ratuje ten krążek.
Ocena: 4/10
CygnosiC – Fallen
Grecki zespół CygnosiC to zespół wykonujący… no właśnie – jak to nazwać? Muzyka to w końcu bardzo specyficzna. Instrumentalnie dostajemy tutaj muzykę elektroniczną, lecz wokal to czysty metal. Ba, nawet death. Takie połączenie naprowadza mnie do ciekawego terminu electronic death metal, choć tak naprawdę gitar tutaj nie doświadczymy. Metal bez gitar? Bez jaj! Oczywiście termin ten został wymyślony przeze mnie gdyż zespół wkładany jest do szufladek takich, jak „elektro”, „industrial”, czy „Harsh EBM”. Klimat płyty jest naprawdę wyjątkowy, a kontrast między muzyką i wokalem wypada świetnie. Nie ma mowy o przynudzaniu. Po dokładnym poznaniu płyty mogę stwierdzić, że w każdej kompozycji jestem w stanie zapamiętać jakiś charakterystyczny motyw. Do tego muzyka zawarta na „Fallen” niezwykle pobudza moją wyobraźnię. Wyobrażam sobie, jak mógłby wyglądać koncert CygnosiC odgrywany przy kapitalnych wizualizacjach, i wszechpotężnej grze świateł. Myślę, iż to by było niesamowite doznanie. Ta muzyka nadaje się do tego idealnie. Znakomity album.
Ocena: 8/10
Rectal Smegma – Because We Are
Tym razem formacja pochodząca z Holandii. Muszę przyznać, że z oceną Rectal Smegma miałem poważny problem. Dlaczego? Wokal w tym przypadku przechodzi ludzkie pojęcie. Szczerze mówiąc ciężko mi uwierzyć, iż wokalistą Rectal Smegma jest naprawdę człowiek. Bardziej bym obstawiał, że jest to jakaś opętana bestia. Z jednej strony wywołuje to u mnie śmiech i sprawia, że muzyki z „Because We Are” nie mogę do końca traktować poważnie (w dodatku kiedy widzę tytuł typu „Bobo the Clown”…). Z drugiej zaś album ten posiada jednak plusy. Największym z nich jest całkiem niezła sekcja rytmiczna. Dostajemy naprawdę nienajgorsze partie gitar, i może jestem nienormalny, ale naprawdę momentami BWA mi się podoba.
Ocena: 5/10
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Uwaga: tylko uczestnik tego bloga może przesyłać komentarze.