wtorek, 26 lipca 2011

FILM - Harry Potter i Kamień Filozoficzny (2001)

Reżyseria: Chris Collumbus
Czas trwania: 152 minuty
Tytuł oryginalny: Harry Potter and the Sorcerer's Stone

  Radosna mania na porównywanie ostatniego kinowego odcinka kultowej już serii o dorosłych facetach, którzy machają na lewo i prawo swymi różdżkami, do Jacksonowego "Powrotu Króla" trwa w najlepsze, więc dlaczego Wyspa Jowisza miałaby nie dołożyć swoich własnych, jakże istotnych dla świata pięciu groszy do dyskusji. Ale zrobię to dopiero wtedy, gdy przypomnę sobie (lub poznam) wszystkie poprzednie części "Po-prostu Harry'ego" (pozdrawiam osobę, która się w tym momencie uśmiechnęła). Czeka nas zatem solidna przeprawa przez dziesięć lat kinematografii, gadające czapki, klozety służące do "odsiewania" myśli, krwawiące dzienniki Bridget Jones, latające sprzęty kuchenne i tony innych, równie radośnie niekatolickich wymysłów. 

  Daruję sobie przypominanie, jak wielkim hukiem był "Harry Potter" w wersji drukowanej oraz ile błyszczących oczu skierowanych było w stronę kinowej jego adaptacji. To nie będzie wielki wywód, tylko sentymentalne (i w miarę możliwości trzeźwe) spojrzenie wstecz. Jest więc książka, duża książka, krytycy huczą coś niewyraźnie, księża gromią z radioodbiorników, ale wszyscy się cieszą, bo dzieciaki wracają do czytania. A skoro wróciły już do czytania, czas im przypomnieć o telewizji, odciągnąć na powrót od książek i zarobić równowartość kilku krajów tak zwanego Trzeciego Świata - powstaje kinowy "Harry Potter i Kamień Filozoficzny". Dziesięć lat temu (ludzie, jak to zleciało!) - jak wszyscy moi znajomi - byłem tym faktem poruszony, zniesmaczony ("Jak mogli?!"), ale i zaintrygowany ("Ciekawe, jak zrobią to, albo tamto, albo w ogóle coś innego!"). Pognałem do kina, dałem zielone światło twórcom na kontynuację radosnego wycinania grubych milionów zielonych. A jak film ma się do książki?

"Aleś śliczna! Tylko skąd ja cię w ogóle mam..?"
  Zaskakująco dobrze. Nawet po dekadzie. Zekranizowanie pierwszego tomu "Harry'ego Garncarza" nie należało do rzeczy szczególnie ciężkich, książka nie była tak rozpasiona jak jej córeczki, wielka intryga jako taka jeszcze nie istniała. "Kamień Filozoficzny" był przyjemną opowieścią z mnóstwem elementów fantastycznych, dającymi się polubić bohaterami i prostym, acz miodnym wątkiem tajemniczo - przygodowym. Idealny fundament pod kasowy przebój. I możliwości zostały wykorzystane. Świetnie przedstawiono świat czarodziejów, który poznajemy wraz z młodocianym Harry'ym, jest plastycznie, kolorowo, baśniowo i na wskroś brytyjsko. "Wkręcić się" w nowe realia doskonale pomaga John Williams ze swoją ścieżką dźwiękową, choć ostrzegam - nawet jeżeli podoba Ci się, drogi Czytelniku, motyw przewodni filmu, uzbrój się w anielską cierpliwość, ponieważ będziesz go słyszeć BEZ PRZERWY. Sam tytułowy kruszec zepchnięty został na drugi tor, pozwalając na bezstresowe poznanie realiów życia w Hogwarcie nawet najzieleńszym w temacie mugolom, ale wraca w odpowiednim momencie i skutecznie przyspiesza akcję filmu.


  Nie zgadzam się ze stwierdzeniem, że film jest za długi. Owszem, przekracza dwie godziny, ale widz tego nie odczuwa. Chciałbym jednak zauważyć, że nie zdołał uniknąć pewnych wad. Książkowi puryści przyczepią się do totalnego spłaszczenia lub pominięcia kilkunastu wątków (narzekali, narzekali, a nie wiedzieli, co ich czeka w przyszłości!), miłośnicy świetnych wizualizacji skrzywią się na widok (latka lecą, niestety) plastikowych efektów specjalnych i widocznego nawet dla laika zielonego ekranu (mecz Quidditcha ad exemplum), a ludzie szukający głębszego przesłania... Zaraz, dlaczego tacy ludzie mieliby ostrzyć zęby na "Harry'ego Pottera"? To nie ta działka, nie te grządki. "Harry Potter i Kamień Filozoficzny" w swojej filmowej wersji to nic innego, jak udany film fantastyczny przeznaczony dla młodszego widza lub podstarzałego już, niestety, fana. Nie zastąpi książki, ale sprawdzi się idealnie na... zachęcenie do niej. Koło się zamyka ;) Zobaczymy, jak prezentować się będą następne części...

Ocena: 7/10

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Uwaga: tylko uczestnik tego bloga może przesyłać komentarze.