czwartek, 14 lipca 2011

MUZYKA. Miniaturki - część 6 (Nekrofilth, Apostles of Perversion, Insision)

  Szóste – nieco opóźnione – miniaturki to całkowite nowości. Zespoły, o których istnieniu dotychczas nawet nie wiedziałem. Mam zresztą zamiar, aby właśnie w ten sposób „odnaleźć” trochę tegorocznej muzyki metalowej. To takie strzały w ciemno i flirt z bandami całkowicie dla mnie nowymi. Pierwsza trójka tych zespołów to Nekrofilth, Apostles of Perversion oraz Insision. Cóż… pierwsze strzały nie są raczej trafione w dziesiątkę.

Nekrofilth – Worship Destruction

  Okropna okładka tego albumu nie zachęciła mnie zbytnio do zapoznania się z materiałem zawartym na „Worship Destruction”. Mimo wszystko byłem bardzo ciekawy, jak może brzmieć  death/thrash/grindcore (tak otagowany znalazłem zespół Nekrofilth) zmieszczony na niespełna szesnastominutowej płycie. I jak to brzmi? Niezwykle słabo. Totalny chaos, brak ładu, nieprzeciętnie słabe partie instrumentalne, a także okropny wokal. Album nie nadający się do ponownego odtworzenia.  Dobrze, że trwa zaledwie kwadrans. Nie polecam nikomu, kto szuka czegoś ciekawego. Jeśli chcecie jednak usłyszeć muzykę z najniższej półki to polecam jako ciekawostkę.

Ocena: 1/10 

Apostles of Perversion – Meeting of Atrocities

  Kiedy zobaczyłem zespół o nazwie „Apostołowie Perwersji” pomyślałem, że zapoznanie się z ich najnowszym dokonaniem jest wręcz moim obowiązkiem. Uwielbiam różnego rodzaju kontrowersyjne nazwy, ostre i krwawe okładki – o ile prezentują się ciekawie. Do poznania „Meeting of Atrocities” skłoniła mnie przede wszystkim nazwa zespołu, a nie okładka nowego dziecka tejże ekipy. Nie spodziewałem się jednak aż takiego dna. Dosłownie wszystko na tym LP jest nie tak. To istny koszmar dla słuchacza. Najgorszym punktem tego czegoś jest wokal, który jest kompletnie nie na miejscu, ale tutaj wszystko powinno zostać zapomniane jak najszybciej. Apostołowie grają coś, co z muzyką ma wspólnego raczej niewiele. Jedna z najgorszych rzeczy metalowych jakie słyszałem, a na pewno najsłabsza jaką kiedykolwiek recenzowałem. Specjalnie dla nich muszę zmienić skalę oceniania i obniżyć ją o cały punkt, a zostawiając panom „połówkę” za okładkę, która na muzycznym tle tej żenady wypada nienajgorzej.

Ocena: 0,5/10

Insision – End of All

  Już po pierwszych dźwiękach intra słychać, że Insision jest zespołem o klasę lepszym od wcześniej wymienionych. Jeśli chodzi o wokal to, fakt, nie ma tutaj rewelacji. Nie mogę jednak powiedzieć, że to jakiś minus, choć głos wokalisty jest naprawdę bardzo niski. Mimo wszystko pasuje do muzyki, więc jest spokojnie do przetrawienia. Instrumenty natomiast tworzą całkiem niezłe motywy, a zdarzy się nam również doświadczyć solówek. Brzmienie stoi na znacznie lepszym poziomie niż w przeklętych Nekrofilth i Apostles of Perversion. Ogólnie rzecz ujmując „End of All” to całkiem przyzwoita płytka.


Ocena: 5,5/10

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Uwaga: tylko uczestnik tego bloga może przesyłać komentarze.