czwartek, 10 lutego 2011

MUZYKA - Belphegor - Blood Magick Necromance (2011)


1.In Blood - Devour This Sanctity (05:31)
2.Rise To Fall And Fall To Rise (06:01)
3.Blood Magick Necromance (07:00)
4.Discipline Thorugh Punishment (04:05)
5.Angeli Mortis De Profundis (03:00)
6.Impaled Upon The Tongue Of Sathan (05:42)
7.Possessed Burning Eyes (05:33)
8.Sado Messiah (03:50)

Czas całkowity: 40:42


  Austriacką formację Belphegor miałem już okazję poznać jakieś pięć, czy sześć lat temu. Przez przypadek natknąłem się gdzieś na kawałek „Swarm Of Rats” pochodzący z albumu Goatreich – Fleshcult”, ale raczej nie byłem do niego pozytywnie nastawiony. Na nowy krążek również trafiłem przypadkowo. Ot, gdzieś się owy tytuł pojawił i pomyślałem, że zaznajomie się z najnowszą twórczością Belphegora. I okazało się, że jest lepiej niż myślałem. Spodziewałem się typowego „wałka”, a dostałem kawałek naprawdę konkretnego black metalowego grania.

  Nie zagłębiając się w teksty (dotyczące między innymi perwersyjnego seksu, fetyszyzmu, czy bluźnierstw religijnych), a wsłuchując w same melodie zawarte na „Blood Magick Necromance”, możemy dojść do wniosku, iż członkowie Belphegora posiadają zwykłą, ludzką duszę …swego czasu słyszałem o żartach na temat fanów Cannibal Corpse, którzy nie znają takich uczuć jak tęsknota, czy szczęście. A tak całkiem serio. Właśnie ciekawe melodie są największym atutem tego albumu. Już w otwierającym „BMN” „In Blood – Devour This Sancity” otrzymujemy na samym początku znakomity motyw gitarowy. Oczywiście perkusista również się nie oszczędza. Od pierwszych chwil słyszymy bardzo intensywną pracę centrali, a i werbel rzecz jasna nie śpi. Warto wspomnieć, iż zespół nie posiada obecnie stałego perkusisty – jest to jedynie muzyk sesyjny. Ostatnim stałym bębniarzem był pan znany pod pseudonimem Nefastus (prywatnie Tomasz Janiszewski).
               
  Bardzo dobrze wypadają kolejne dwa numery. W „Rise To Fall And Fall To Rise” możemy usłyszeć naprawdę ciekawą partię gitary, tworząca wręcz nieco smutne tło dla wokalu. Sprawa ta powtarza się w refrenie kompozycji tytułowej. Zresztą jest to mój faworyt tego albumu. Znakomity refren i znów świetnie grające gitary Helmutha i Morlucha (fakt, do końca poważnie to nie  brzmi). Pojawia się nawet krótki motyw na najwyższej bodajże strunie, i wypada naprawdę bardzo korzystnie.

  Z czasem album mógłby zacząć mocno męczyć, dlatego dobrze, że trwa te czterdzieści minut (z sekundami). Dzięki temu słucha się go przyjemnie do końca. I chociaż kolejne na płycie „Discipline Through Punishment” i „Angeli Mortis De Profundis” wypadają nieco gorzej niż choćby wspomniany „Blood Magick Necromance”, to na pewno słabe nie są. Następnie otrzymujemy szybki „Impaled Upon The Tongue Of Sathan” oraz niezwykle klimatyczny, zwłaszcza w drugiej części, „Possessed Burning Eyes”. Na sam koniec zostaje nam potężny „Sado Messiah”. Obok numeru tytułowego najlepszy kawałek tej płyty. Duża dawka energii na koniec i bardzo wkręcający refren sprawiają, iż można mieć po zakończeniu „BMN” naprawdę pozytywne wrażenia.

  Szczerze powiedziawszy, nie spodziewałem się, że „Blood Magick Necromance” przypadnie mi do gustu. Jest to dla mnie bardzo miła niespodzianka, gdyż trochę czasu już przy tym albumie posiedziałem i na pewno będę miał ochotę na więcej. Polecam nie tylko fanom black metalu, ale również wysmakowanych, cięższych melodii.

Ocena: 7/10



1 komentarz:

Uwaga: tylko uczestnik tego bloga może przesyłać komentarze.