środa, 6 kwietnia 2011

MUZYKA - Piotr Rogucki: Loki - wizja dźwięku (2011) (A.P.)

1. Wizje dźwięku (3:24)
2. Nie Bielsko (4:27)
3. Argonauci (3:49)
4. Sopot (4:21)
5. Plaster miodu 1 (2:28)
6. Szatany (4:22)
7. Witaminki (4:03)
8. Wielkie K (4:02)
9. Mała (3:06)
10. Plaster miodu 2 (2:24)
11. Piegi w locie (5:00)
12. Szwajcarski Nóż (4:35)
13. Plaster miodu 3 (1:43)
14. Ruda Wstążka (4:29)
15. I'm Not Afraid of Your Soul (3:16)

Całkowity czas: 55:29

  - Szlag! - parsknąłby pod koniec tej recenzji przez zęby Loki, piotrowa interpretacja nordyckiego bóstwa, przedstawiona na omawianym dziś albumie jako dawna gwiazda rocka i przebiegły obserwator świata. Parsknąłby, a jego kurtkę pokryłyby strużki krwi, wylewające się cicho z przebitej nożem piersi. Upadłby na kolana, a oczy, ukryte pod jasnymi włosami, uniosłyby się ku górze. Z otwartych ust, wyrażających jedynie zaskoczenie i strach, uleciałaby ruda wstążka - dusza Lokiego wróciłaby tam, skąd przybyła... Gdzieś poza wiersz.
"Parsknąłby", gdyby historia przedstawiona na "Lokim" miała porównywalną głębię do "Hipertrofii". A tak, moi drodzy Czytelnicy, nie jest. Dlatego dzisiejsza recenzja obędzie się bez "pseudonatchnionego bełkotu", jak to niegdyś określił moje niekonwencjonalne metody anonimowy Czytelnik.

  Bo tym razem Piotrek najwyraźniej chciał wzbudzić kontrowersje nie zakręconymi niczym świński ogonek tekstami (które, do licha, na ostatnim krążku Comy dało radę rozszyfrować, zapewniam!), a muzyką. Tak po prostu. Sam wspomniał, że "gatunkowo to... rock", ale od czego ma swoich ukochanych recenzentów, którzy przekonają go czym prędzej, że gatunkowo to... o wiele więcej. Osobiście dostrzegam w "Wizji dźwięku" wielkie ukłon przed zachodnią, którąś już z rzędu falą alternatywy. Czuć tutaj zarówno brytyjskie romanse z elektroniką, jak i szaleńcze riffy Amerykanów. I poprawcie mnie, jeżeli się mylę, ale "indie" to w Polsce wciąż termin kojarzący się wyłącznie z ukośnymi grzywkami i trampkami za czterysta złotych, podczas gdy muzyczny "niezależ" (a jak, trzeba spolszczać!) praktycznie nad Wisłą nie istnieje. I choćby dlatego warto solowym dziełem Roguckiego zainteresować.

  "Loki - wizja dźwięku" to muzyczna ruletka. Trafimy tutaj na żywcem wyjęte z albumów Jacka White'a "Wielkie K", do którego zadziornych riffów przyjdzie nam zdrowy pobujać makówką; pośmiejemy się z przesterowanego, pastiszowego "Sopotu" ("Trzeba wiedzieć, jak używać dupy / Dobrze użyta gwarantuje sukces"), zniesmaczymy się głupawymi "Witaminkami"; wpadniemy w zadziorny trans "Wizji dźwięku" o niesamowitym finale (Piotrek udowadnia, że śpiewanie w rodzimym języku traktować może, a nawet powinien jako małe laboratorium, w którym pozwolić może sobie na wszystko, co mu do tego zakręconego łba wpadnie), ale i nie unikniemy kilku wzruszeń. Skamieniałe serce poruszy liryczna "Mała", lekko folkowy i oniryczny "Szwajcarski nóż" lub trąbka w "Rudej Wstążce" (przypominam któryś raz - te trąbki to wielki plan muzyków na rok 2011). Dobry smak na koniec pozostawi też z pewnością kojarzący mi się z Kasabian "I'm Not Afraid of Your Soul", który miast pompatycznego finału, serwuje słuchaczowi wyjątkowo optymistyczny, lekko zabawny klimat, który niejako przypomina, żeby historii opowiedzianej na "Lokim" nie traktować wyjątkowo poważnie.

  Bo Piotrek dał ogromny argument wszystkim krytykantom jego, bądź co bądź, poezji. Pojawi się tutaj "kiszona kapusta", będzie "pierdolenie", bohater ujawni, że lubi "chłopców i dziewczynki", na koniec zaś jego ciało oblezą "robale i ślimaki". Nie wydaje mi się, aby sam traktował historię Lokiego do końca poważnie, ale już teraz mogę zauważyć, że te same osoby, które niegdyś zjeżdżały go z góry na dół w internecie za "zbyt skomplikowane, a tak naprawdę mało wnoszące" liryki, teraz przyczepią się prostoty, braku wyczucia i okazjonalnego chamstwa. Ja nie przywiązuję do tych tekstów wielkiej wagi, wolę przestudiować jeszcze raz wzruszającą "Hipertrofię". Ale błagam, Czytelniku, nie pisz mi teraz, że współczujesz mi tak beznadziejnego gustu. Bo ja tak o Twoim nie uważam, skoro tutaj czytujesz ;)

  Podsumowując, pierwsze solowe dzieło frontmana Comy to rzecz warta uwagi. Odcina się od dokonań ojczystej formacji, czym ryzykuje wiele, ale otwarty i obeznany w światowej muzyce słuchacz powinien to docenić. Być może zegnie usta podczas sztampowych "Argonautów" lub słabiutkich "Witaminek", ale całą resztę wciągnie z pomrukiem zadowolenia.

Ocena: 7,5/10
(Tak. Bartkową ocenę podwyższyłbym o pół oczka, ale to w końcu o wiele bardziej "moje " klimaty)

  RECENZJA BARTKA

9 komentarzy:

  1. Całkiem ciekawa recenzja. Ściskam okładkę w rączce i myślę co jeszcze można powiedzieć o krążku z pozoru jak każdy inny. Chyba lepiej nie można było ubrać w słowa wszystkich przemyśleń i ogólnej oceny jako całości.
    dziękuję, że mogłem natknąć się na owego bloga ;)

    OdpowiedzUsuń
  2. idź głąbie na grzyby albo weź się za nauke zamiast brednie wypisywać na temat żałosnej płyty.
    ps. ogarnij gust 14 latka

    OdpowiedzUsuń
  3. Pisanie "czytelnik" i "twój" wielką litera jest pedalskie. Autorze, jesteś pedałem?

    OdpowiedzUsuń
  4. pisanie "Czytelnik" i "Twój" z wielkiej litery jest oznaką szacunku.

    OdpowiedzUsuń
  5. Nie jest :) Ale też niepotrzebnie staje w mojej obronie. Piszę w ten sposób od lat i nie, nie jestem pedałem, drogi www, lecz toleruję Ciebie i Tobie podobnych :D

    OdpowiedzUsuń
  6. Ale pedałów już nie szanujesz, bo ich napisałeś z małej litery.

    OdpowiedzUsuń
  7. Dokładnie: pisanie "Czytelnik" i "Twój" to oznaka szacunku. Skoro nie wiesz tak podstawowych rzeczy www, to śmiem twierdzić, że obok podstawowej wiedzy z języka polskiego brakuje Ci również dobrych manier.
    PS. ty (celowo napisałam to z małej litery) również pedałów nie szanujesz, więc nie czepiaj się mądrzejszych od siebie.

    OdpowiedzUsuń
  8. podsumuję tę dyskusję jednym słowem: spam.
    Mnie "Wizja Dźwięku" nieźle zniechęciła do dalszych poczynań Roguca. Zawiodłam się na tej płycie. Spodziewałam się czegoś, co mnie poruszy. Jak np w płycie :Demo" :Wrony: albo, :Bez widoków: lub jeszcze :N.T.D.C:
    szkoda szkoda, bo płyta zapowiadała się ciekawie. może jeszcze odkryję w tym jakąś głębię, jednak...

    OdpowiedzUsuń

Uwaga: tylko uczestnik tego bloga może przesyłać komentarze.