środa, 11 stycznia 2012

Muzyka - Podsumowanie roku 2011 - część 3


30. Saxon – Call to Arms

Wkraczamy do trzeciej dziesiątki więc albumy powinny robić się jeszcze ciekawsze. I na otwarcie wielki klasyk, czyli zespół Saxon. Jeden z twórców New Wave of British Heavy Metal powrócił z najnowszym dziełem, które stoi na poziomie świadczącym o klasie tego zespołu. Oczywiście Saxon to kapela, która lata swej wielkiej chwały ma już raczej za sobą, ale mimo wszystko uważam, że ich ostatnia płyta to kawał dobrego heavy metalu.




29. Uriah Heep – Into the Wild

Kolejny klasyk. Uriah Heep to zespół, którego przedstawiać nie trzeba. Wiele lat na scenie, ale wciąż panowie są w dobej formie i nagrywają nam płytę, której słucha się bardzo przyjemnie. Do tego znajduje się na tym krążku świetny utwór tytułowy, który jest prawdziwym szlagierem. Brawa dla Uriah Heep.






28. Russian Circles – Empros
 
Muszę przyznać, że rok 2011 był dość ubogi jeśli chodzi o wydawnictwa z gatunku post rock/metal. Russian Circles to jeden z dwóch zespołów, wykonujących instrumentalną odmianę post rocka, które znalazły się w moim zestawieniu podsumowującym rok 2011. Udany krążek, choć dużej konkurencji według mnie w tym roku nie mięli. Mimo wszystko uznanie dla zespołu za ten longplay ozdobiony przy okazji bardzo ładną okładką.




27. Stratovarius – Elysium

Jeśli mnie pamięć nie myli, jest to pierwszy album jaki usłyszałem w roku 2011. Znaleźć tutaj można przede wszystkim dużo ładnych melodii, ciekawe gitary, typowy dla power metalu wokal a także osiemnastominutowy kolos w postaci kończącego album utworu tytułowego. Dobra rzecz, choć jeżeli ktoś nie przepada za power metalem to zapewne i ten album go nie przekona do tego gatunku.





26. Chimaria – The Age of Hell
 
Nigdy specjalnie nie przepadałem za Chimairą. Podobały mi się pojedyncze numery, ale żadna płyta nie zrobiła na mnie jakiegoś powalającego wrażenia. Trzeba jednak przyznać, że „The Age of Hell” to kawał bardzo dobrej roboty. „The Age of Hell” zmieniło moje podejście do tej kapeli i na pewno dam sobie jeszcze szansę na dokładniejsze przedstudiowanie ich dotychczasowej dyskografii.





25. Dream Theater – A Dramatic Turn of Events
 
Tego albumu spodziewałem się nieco wyżej, bo przynajmniej w pierwszej dwudziestce. Troszeczkę jednak zawiedli, choć wciąż nie mogę powiedzieć, że najnowsze dokonanie DT to album nieudany. Jest to płyta troszeczkę nierówna, ale z momentami bardzo dobrymi. Nowy perkusista robi tutaj kawał dobrej roboty,a zespół prezentuje nam to co zwykle, czyli długie rozbudowane kompozycje, w których czuje się najlepiej.




24. Mjut – Akcja ratowania ślimaków

 Gdy tylko usłyszałem o zespole Mjut i dowiedziałem się, że zadebiutują z albumem o nazwie „Akcja ratowania ślimaków”, wiedziałem, że muszę zapoznać się z tym materiałem. Skłoniła mnie do tego nietypowa okładka oraz nietypowy tytuł tego albumu. Nie zawiodłem się. Ten krążek to klimatyczne i melancholijne brzmienia, które są zdobione przez specyficzne i intrygujące teksty.




23. Piotr Rogucki – Loki-Wizja dźwięku
 
Jeśli ktoś myślał, że pierwszy solowy album wokalisty Comy będzie tylko powielaniem pomysłów jego macierzystego zespołu to był w błędzie. Piotr Rogucki stworzył swój własny projekt, który jest pozycją obowiązkową dla wszystkich fanów formacji Coma i nie tylko. „Loki-Wizja dźwięku” to kawał dobrej muzyki, a utwór „Mała” jest jego słodką wisienką na torcie.




22.The Black Dahlia Murder – Ritual
 
Piąty album grupy The Black Dahlia Murder to dawka naprawdę mocnego łojenia melodeath metalowego. Nie jest to raczej granie dla fanów łagodniejszego melodic death w stylu In Flames, gdyż The Black Dahlia Murder niemiłosiernie atakuje nas na swoim najnowszym krążku zmasowaną dawką energii. Świetna praca gitar na całej płycie, ale gdybym miał wyróżnić jakiś tytuł to z pewnością byłby to numer pięć tego krążka – „The Window”.




21. Morbid Angel – Illud Divinum Insanus
 
Ten album był odebrany dość krytycznie przez wielu fanów zespołu. To dlatego, że Morbid Angel popełnił na „Illud Divinum Insanus”eksperyment w postaci stworzenia muzyki nieco innej niż dotychczas. Najnowsze dokonanie MA jest w dużej części industrial metalowe. Riffy kojarzące się z niemiecką grupą Rammstein, w moim odczuciu wypadają świetnie. Warto zwrócić uwagę zwłaszcza na najdłuższe trzy kompozycje na płycie, bo to właśnie one są przede wszystkim utrzymane w tym klimacie. Niestety panowie z Morbid Angel zawiedli mnie nieco na Metal Hammer Festival, gdzie chyba bojąc się po reakcjach fanów, grali najbardziej typowe dla zespołu kawałki, odrzucając kompletnie utwory o nowej dla zespołu charakterystyce.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Uwaga: tylko uczestnik tego bloga może przesyłać komentarze.