sobota, 7 stycznia 2012

Muzyka - Landscape - Outside of Nowhere (2011)


Landscape to warszawska grupa, grająca rock progresywny. Muszę przyznać, iż owy gatunek nie jest mi obcy, choć z nazwą zespołu spotkałem się dopiero przy okazji pojawienia się ich debiutanckiego krążka „Outside of Nowhere”, wydanego przez Lynx Music. Zespół powstał jednak już w roku 2008, lecz dopiero teraz ich muzyczne wizje scaliły się w jedność i ujrzały światło dzienne.

Muzyka Landscape bywa porównywana choćby do twórczości Porcupine Tree choś ja osobiście bym tego nie robił. Zespół już posiada swój własny styl. To nie tylko lekkie, emocjonalne partie, lecz także mocniejsze gitarowe riffy kojarzące się z hard rockiem. Warto również zwrócić uwagę na charakterystyczny wokal, który wraz z warstwą muzyczną tworzy bardzo dobrze brzmiącą całość.

Album otwiera „The War”. Ładny, klimatyczny wstęp z perkusją, a potem chwytliwy motyw gitarowy. Trzeba przyznać, że bardzo dobrze wypada tutaj sekcja rytmiczna sprawiająca, iż „The War” długo chodzi po głowie. Wśród wszystkich kompozycji zawartych na „Outside of Nowhere” to właśnie otwieracz jest największym „wkręcaczem”, co nie oznacza jednak, że jest to najlepszy moment płyty. Nie gorzej jest w kolejnych numerach, choć nie są dla mnie tak charakterystyczne i łatwe w zapamiętaniu. Debiutancki longplay formacji Landscape jest płytą, której powinno się jednak poświęcić trochę czasu – to wymagająca rzecz.

Po ponad siedmiominutowym openerze dostajemy dwa trwające blisko pięć i pół minuty kawałki. Najpierw wolny „Glass Curtains”, a potem szybszy i zadziorniejszy „Burning Ice”. Środkową kompozycją jest „Trail of Memories”, który początkowo zrobił na mnie dość duże wrażenie. Po lepszym zapoznaniu się z płytą stwierdzam jednak, iż „smaczniej”robi się zaraz po nim. Wszystko za sprawą ostatnich trzech tracków, którymi są „Outside of Nowhere”, „Through the Prism of Time” oraz „Circles”. Tytułowy numer rozpoczyna się wolno i nieśmiało, ale potem robi się głośniej, a co za tym idzie – w tym przypadku – ciekawiej. W szóstym na płycie „Through the Prism of Time” największe wrażenie robi zakończenie, natomiast zamknięcie albumu w postaci „Circles” jest w całości strzałem w dziesiątkę.

„Outside of Nowhere” to naprawdę udany i dobry krążek. Mam nadzieję, że następne dokonania Landscape będę jeszcze lepsze, gdyż słychać na ich debiucie, iż mają naprawdę spore możliwości, jak i wyobraźnię do tworzenia interesującej muzyki.

7/10

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Uwaga: tylko uczestnik tego bloga może przesyłać komentarze.