niedziela, 31 października 2010

MUZYKA - Coma: Excess (2010)

1. Excess (6:00)
2. Transfusion (3:53)
3. Poisonous Plants (6:42)
4. Confusion (3:21)
5. T.B.T.R. (Turn Back the River) (8:29)
6. Struggle (5:02)
7. Afternoons In the Colour of Lemon (5:45)
8. Witnesses of the Decline of the Eternal Boys Land (5:11)
9. Silence And Fire (9:23)
10. Eckhart (10:46)
11. F.T.P. (Fuck the Police) (2:57)
12. F.T.M.O. (Feel the Music's Over) (5:16)

Całkowity czas: 72:45

   Coma ma dosyć grania w śmierdzących spelunach? Szczania pod mur lub popękanej toitoiki po koncercie? Żadne zaskoczenie. Dlaczego ludzi dziwi więc, że nagrali anglojęzyczną płytę i próbują przebić się ze swoją muzyką na rynku zagranicznym? Ten moment musiał nadejść, prędzej czy później. "Excess" omija nasze "bajorko" szerokim łukiem, ale nie oznacza to, że fan, gdyby go taka ochota naszła, nie może sobie płytki na półce postawić. I tym właśnie zajmiemy się w poniższej recenzji. A raczej analizą słuszności takiego czynu.

   Na "Excess" składa się dwanaście kompozycji, z których dziewięć to przetłumaczone na szekspirowski ćwierk utwory z "Hipertrofii". Tutaj zatrzymamy się na chwilę. Ich kolejność jest zmieniona, więc i po (ośmielę się stwierdzić) fenomenalnym koncepcie ani śladu. Szkoda, że jakiś John Doe nigdy nie będzie miał okazji zmierzyć się ze wzruszającą historią Woli istnienia. Sam wybór kawałków z kolei nie zaskakuje, są to największe "wymiatacze" żółto - czarnego albumu. Jest "Wola istnienia" ("Excess"), "Zamęt" ("Confusion"), są "Trujące rośliny" ("Poisonous Plants") i obowiązkowa "Transfuzja" (Transfusion"). Znalazło się także miejsce dla najbardziej epickich momentów drugiego krążka "Hipertrofii", czyli "Ciszy i ognia" oraz "Ekhart". Trzy pozostałe kawałki to starusieńkie "Turn Back the River", które wreszcie trafiło na srebrny krążek i brzmi fantastycznie, niezrozumiałe dla mnie "Fuck the Police" (soundtrack do filmu, swoją drogą) i wieńczące całość "Feel the Music's Over".

  Piotr Rogucki głos ma nieprzeciętny, to fakt. Ale w języku angielskim nie potrafi się nim aż tak dobrze bawić, modelować, zaskakiwać słuchacza. Ciekawe, że pod względem wokalnym, utwory prezentują różną jakość. "Struggle" brzmi o wiele bardziej przekonująco niż, dajmy na to, "Transfusion". Z wiadomych powodów, najlepiej słucha się utworów nowych, nie porównamy ich bowiem z rodzimą wersją. A te, pomijając "Fuck the Police" (umiejscowione na płycie zaraz po "Eckhart" - totalny brak wyczucia), są wspaniałe. "Feel the Music's Over" bez wyrzutów sumienia stawiam na szczycie "excessowego" podium.

   "Hipertrofia" dla mnie jest porażająco pięknym albumem (kiedyś było inaczej, ale przeszłość zostawmy w spokoju), dlatego zniszczenie jego skomplikowanego sensu mógłbym nazwać profanacją. "Mógłbym", bowiem nie dla mnie "Excess" tak naprawdę zostało nagrane. Polski fan, jeżeli już płytę postawi na półce, zrobi to zapewne dla premierowych kawałków. Bo te "odświeżone" zna w "swojej", lepszej wersji - jako część monumentalnej historii. Ale przyznajmy szczerze - bez problemu potrafię sobie wyobrazić fana, który "Excess" na swojej półce nie postawi. Bo, w końcu, to nie dla niego nagrano ten album.



W nadchodzącym tygodniu rozprawimy się drugą Gimnazjalną Miłością, której nowy album zaskoczył mnie niezmiernie, filmem Stevena Wilsona i... Kings of Leon. Będzie intrygująco, zapraszam!

9 komentarzy:

  1. "Piotr Rogucki głos ma nieprzeciętny, to fakt. Ale w języku angielskim nie potrafi się nim aż tak dobrze bawić, modelować, zaskakiwać słuchacza."

    Uśmiałem się z tego fragmentu. IMO jeśli Coma chce coś osiągnąć na rynku zagranicznym to niech zmienią wokalistę...

    OdpowiedzUsuń
  2. Ciekawa recenzja, nie rozumiem tylko czemu tak zgrabnie pominięte zostało "Fuck the police". W mojej opinii ten utwór odświeżył Comę, przypomniał, że ten zespół to nie tylko wywody Roguca na temat "schyłków lata" i innych, nazwijmy to "górnolotnych" tematów. Pozdrawiam. ;)

    OdpowiedzUsuń
  3. "Uśmiałem się z tego fragmentu. IMO jeśli Coma chce coś osiągnąć na rynku zagranicznym to niech zmienią wokalistę..."

    Nie tylko jego, najlepiej jakby ta banda nieudaczników przestała już raczyć ludzi swoją gównianą muzyką, która w mniemaniu Roguckiego i reszty beztalenci z tego żenującego zespołu jest czymś wartościowym. A jak jest to dostrzeże każdy w miarę obeznany z ambitną muzyką słuchasz - plebejskie plumkanie dla ograniczonych studentów i szczurów licealistów bez gustu. Pozdrawiam. ;)

    OdpowiedzUsuń
  4. "A jak jest to dostrzeże każdy w miarę obeznany z ambitną muzyką słuchasz - plebejskie plumkanie dla ograniczonych studentów i szczurów licealistów bez gustu. "
    Człowieku to co wg Ciebie jest muzyką dobrą? Bo jak tępa techniawa czy podobne popowe kawałki albo metalowcy których słów nie da się zrozumieć to współczuje szczerze..
    To właśnie glos Roguckiego jest siłą tego zespołu. Pozdro:)

    OdpowiedzUsuń
  5. Język nienawiści tutaj przemawia! :)

    Cali antyfani zespołu Coma zaczynają mnie żenować. Nie podoba mi się coś to poprostu tego nie słucham/robię prawda? A pisanie tępych komentarzy jaki to Roguc jest beznadziejny i jaki to zespół jest do kitu prezentuje poziom wypowiadającego się.
    O gustach się nie dyskutuje. Ja nie krytykuję innych zespołów/gatunków muzycznych których nie lubię i szanuję gust innych. Nasuwa mi sie tylko pytanie czy Ci ludzie dowartościowują się bluzgając Roguckiego? A może nie mają co robić z czasem wolnym ? Nie wiem. Ale dla mnie jest to żenujace zjawisko.

    Wracajac do samej płyty. Polskie teksty są trudno przetłumaczalne w 100% na angielski jak i zresztą na odwrót. Nie oddaje to w pełni energii i przesłania muzyki (moim zdaniem ofc.), ale podkreślam słowo PEŁNI.
    I niech juz ludzie przestana pisać, że Coma sie "sprzedała". Takie okreslenie juz dzisiaj nie funkcjonuje, bo tak naprawde tak działa rynek i podejrzewam, że sam zespół ma kupe forsy i nie idą za pieniądzem, a za rozsławieniem swojego dobytku na zachodzie. Niestety nikt nie kupi polskiej płyty z polskimi słowami. Miejmy nadzieje, ze nie będą to pieniądze wyrzucone w błoto ! :)
    Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
  6. Adik plebie, nie masz pojęcia o techno, gdyż go nigdy nie słyszałeś, szkoda że ośmieszyłeś się już w pierwszym zdaniu, ale może to i dobrze, bo zaoszczędziłeś mi czasu. O dobrej muzyce nie masz pojęcia i długo mieć nie będziesz z takim podejściem.
    No jasne, o gustach się nie dyskutuje, więc na po co ta recenzja tutaj? Żeby sobie nawzajem posłodzić, jak to Coma jest zajebista? Macie problem z przyjmowaniem krytyki, w sumie się nie dziwię i trochę Was rozumiem, bo to co uważaliście przez całe życie za coś wartościowego, okazuje się niestety kupą, totalnie oklepanym graniem z żenującym wokalem Kupichy, wait Roguckiego.

    OdpowiedzUsuń
  7. O ile pamięć mnie nie myli, recenzja służy do zdania subiektywnej opinii na temat płyty i ewentualnego jej polecenia / od niej ostrzeżenia. Cieszę się, że tekst wywował takie zainteresowanie ;)

    OdpowiedzUsuń
  8. Ja powiem tak bardzo dziwnie mi się słucha piosenek, które już znam, po ang. Co do zmieniana tekstu to faktycznie choćby się bardzo chciało nie da się dokładnie i dobrze przetłumaczyć. Moja znajoma miała duży problem np. z tłumaczeniem tekstów Comy dla Niemca, który o dziwo lubi ich słuchać w wersji polskiej heh.
    To, że teraz nagrali ten album to mnie nie dziwi bo pewnie wytwórnia też na to naciskała, może oni też jakoś chcieli zrobić krok naprzód no nie wiem.
    F.T.M.O no cóż jest boska to trzeba przyznać. Tylko jakoś nie mogę "przetrawić" F.T.P. Pewnie była nagrana typowo pod film.Tylko w sumie po co zamieszczać to na tej płycie, jak dla mnie wystarczyło by na soundtracku .
    Co do kolejności utworów na płycie to raczej wytwórnia ustala.

    Ada

    OdpowiedzUsuń
  9. nie karmcie Trolla!!!

    OdpowiedzUsuń

Uwaga: tylko uczestnik tego bloga może przesyłać komentarze.